wtorek, 29 listopada 2011

Sutasz- kolczyki.

Wyszły!!!Zresztą same oceńcie. Na dzień dzisiejszy jestem zadowolona z efektu końcowego. W tych będę chodzić;)) ...chyba:D:D



piątek, 25 listopada 2011

S(ju)tasz part 2

Drugie podejście do sznurków sutasz. Lekko nie jest, ale czego człowiek nie zrobi, jak się zaprze...;):D
Przedstawiam Wam przód i tył sznurkowej dekoracji do szala, przewidziana jako broszka, jeszcze bez zamontowanego zapięcia.
Pragnę się również podzielić pewną ...informacją i refleksją...
Po prezentacji kolczyków dostałam maila!!Anonimowego off corse...że też się komuś chciało zakładać jakąś badziewną pocztę tylko po to, aby wylać na bliźnią kubeł pomyj...Podziwiam...
A treść maila (pomijając treści niecenzuralne) wyraźnie wskazywała na to, że komuś się baaardzo nie podobało to co zaprezentowałam...Wiem, że rozsądne osoby nie spodziewają się wodotrysków po pracach które są wprawkami w tej jakże wymagającej technice, jaką jest sutasz, ale gwoli wyjaśnienia tym, którym być może wydaje się , że znają się na wszystkim najlepiej...to informuję, że moje sutaszowe zmagania nie są prezentacją arcydzieł techniki sutasz, a tylko nieudolnymi pierwszymi krokami jakie staram się stawiać w zmaganiu z tym haftem...:))
I to tyle...
Aha, zamówiłam koraliki Toho u APANADY, czekam właśnie na przesyłkę i wtedy będę się wprawiać w jakiekolwiek kolczyki. Praca ze zwykłymi koralikami jakoś nijak nie wychodzi mi symetrycznie, a do kolczyków symetria jest raczej wskazana:))Po weekendzie Ciąg Dalszy:))
Pozdrawiam i życzę wszystkim razem i każdemu z osobna miłego odpoczynku podczas tych wolnych 2 dni które przed nami:)


Specjalnie podziękowania dla ULCI, dzięki której stałam się posiadaczką koralików które zostały wykorzystane do tej pracy:)))



poniedziałek, 21 listopada 2011

S(rrr)utasz po raz pierwszy...

 Z pewną taką ...dozą nieśmiałości...;)prezentuję naj- pierwsze, dziewicze kolczyki nad którymi spędziłam weekend, szyte z sutaszu ...
Wrażenia ogólne- trzeba wyczuć siłę zaciągania nitki na sznureczku, żeby zszycie było odpowiednio naprężone, ale nie niszczyło przy tym struktury sznurka sutasz. Trzeba również do pracy mieć absolutnie czyste i suche ręce!!!Wyłożyłam się ciutkę gdy dłońmi które z pół godz wcześniej nakremowałam próbowałam szyć. Sznurków nie ubrudziłam biorąc je do ręki, ale wstrzymałam się jednak ok. godzinki do całkowitego wchłonięcia kremu, bo praca nawilżonymi kremem rękami nie była przyjemna.
Do sutaszu trzeba mieć wzrok sokoli, to następne spostrzeżenie, żeby trafić w idealny środek sznurka nie wystarczy tylko dobre światło....trzeba wytężać gały;))
Efektem pracy jestem no może nie zachwycona, ale jakoś mnie nie załamał. Trening czyni mistrza, a biorąc pod uwagę fakt, że przed nami coraz dłuższe zimowe wieczory, czasami miło spędzić je z lekką pracą, która wiele miejsca nie zajmuje, a czas przy szyciu mija całkiem spokojnie i sympatycznie. Będę próbować dalej, a co z tego wyniknie, to się zobaczy:)) Póki co podoba mi się ta zabawa, sutasz wymaga anielskiej cierpliwości, to cecha, której ja absolutnie nie posiadam, ale...muszę nad tym popracować,więc to póki co będzie głównym celem moich zmagań sutaszowych, trzeba się ciut udoskonalić...;)
Szyłam taką nylonową przeźroczystą żyłką, strasznie się plącze cholera, ale nie widać jej praktycznie w ogóle, więc to duża zaleta, pierwsze kolczyki jak widać wykonane zostały 3 sznurkami, powiem Wam- ciężko zapanować nad tym, żeby wszystkie okiełznąć i zszyć idealnie w środeczku, ale...starałam się bardzo.
Reasumując
- ilość czasu spędzona z tą pracą, ok 12 godz.
- ilość wypalonych papierosów z nerwowości ok 5 szt
- ilość słów niecenzuralnych (wypowiedzianych i niewysłowionych)- niezliczona: D

Efekt, taki se, ale początki mogą bywać trudne (się pocieszam);):D
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, miłego tygodnia życzę


poniedziałek, 14 listopada 2011

Koniec zabawy, robić trzeba!:))


Jak pewnie się domyślacie, mój poprzedni post 'zielony' spowodowany był chwilową ochotą na zrobienie czegoś innego...niekoniecznie może było to szczytem mądrości, ale bawiłam się setnie. Aha, chwilowa zmiana grafiki bloga niebawem wróci do poprzedniej wersji, póki co musi być tak, bo naprawdę, tak jak pisałam wcześniej blog się 'spsuł' i musi poczekać aż znajdę wolną chwilkę i go naprawię.
Dziękuję Wam serdecznie za komentarze pod zdjęciem...moich zdjęć jest kilka na tym blogu, więc bywalcy znają moja facjatkę, a nowym podczytującym powiem tylko tyle, że nie, nie jestem brunetką (newer!):D ale zdjęcie pochodzi z wycieczki rowerowej...sprzed roku, od tego czasu ciut się zmieniło u mnie;) opaskę na włosy zakładam tylko w wersji 'sportowej' ogólnie jestem żmiją, więc niech Was nie zwiedzie ten sympatyczny uśmiech na fotce;):D:D
A dzisiaj pragnę zaprezentować kilka broszek, które powstały podczas zbyt długiego listopadowego weekendu, który ciągnął się niemiłosiernie i generalnie był jakiś ospały i ..nudny...;)
Broszki wykonane z cienkiego filcu, są naprawdę duże i dekoracyjne, powędrują chyba na BABINIEC z Nadią, pod warunkiem, że Nadzia zechce je ze sobą wziąć;):D
Serdecznie wszystkich pozdrawiam, życzę udanego tygodnia! Teraz zabieram się do pakowania paczek z aniołami i kluczykami...jest tego trochę, nuda mi nie grozi;))








piątek, 11 listopada 2011

3 godziny wolnego i co z tego wynika...











 



 

wtorek, 8 listopada 2011

Nowości ... przyjemności czyli Przylecieli Anieli

Święta, że będą to każdy wie, ale szczerze powiem nie lubię nastroju świąt odczuwać już w listopadzie...Do początku grudnia zdąży się przejeść, a później to już w ogóle człowiek traktuje wszystkie świąteczne ozdoby jako zło doczesne i patrzyć na nie nie może...Tak więc nie wychylając się za bardzo polecam póki co garść nowości...Zanim wstawię je do sklepu, a będzie to chyba jutro to mała zajawka zdjęciowa tego co dzisiaj udało mi się obfotografować:)) Nowe wzory aniołów, anioły są 100% wykonane ręcznie, czasami piszecie mi w mailach, że pięknie je robię...A ja już tyle razy pisałam, że anioły NIE SĄ mojego autorstwa. Mam to szczęście, że mogę je sprzedawać, obcowanie z tymi figurami to naprawdę czysta przyjemność, czasami jest ich u mnie bardzo dużo, wtedy mój salon zamienia się w prawdziwe anielisko , prawie jakby człowiek był w niebie, tylko zamiast pomykać po chmurkach trzeba twardo wtedy stąpać po ziemi i uważać, żeby żadnemu aniołowi nie stała się krzywda:)) No, to po kolei przedstawiam:
- OPIEKUN DOMOWY- płaskorzeźba
-PASTELOWA LAURA-


-FLORENCJA ze świecą-
I wzory które już znacie:



CDN...:)

wtorek, 25 października 2011

Jesień, jesień dary niesie....;)


Chwilę mnie nie było, ale nie będę się nad powodami nieobecności rozpisywać, bo pewnie i tak nikt nie zauważył, że mnie nie ma;)
A ponieważ nadal latam bez chwili wytchnienia, to nie chcąc tracić czasu na przydługie wywody o niczym powiem tylko tyle, że...
Jestem niebywałą szczęściarą!!! Chociaż nie grywam w lotka, nie biorę udziału w żadnych grach losowych, jestem ponad wszelkiego rodzaju loterie, na których i tak w życiu nic nie wygrałam...To jednak- mam w życiu niebywałego fuksa! Moje szczęście polega na tym, że trafiam na samych dobrych ludzi!!!Dobrych, uczynnych i hojnych!!!A było to tak...
Zrazu jednego spodobał mi się niebywale chustecznik wykonany techniką decoupage przez ALICJĘ, do zdobienia chustecznika użyła serwetki idealnie pasującej do czynionych wtedy przeze mnie prac, oczywiście nie omieszkałam grzecznie poprosić o tę serwetkę...Alicja zgodziła się na wymiankę i ...
Od Alicji otrzymałam nie tylko upragnioną przeze mnie serwetkę, ale całą wielką kopę serwetek, których zapas teoretycznie powinien mi starczyć na trzy pokolenia, ale jak znam życie ...zostaną wyrobione do ostatniego kawałka:)))))))

Dziękuję Ci przesympatyczna Alicjo!!!

Kolejną przesyłkę otrzymałam od DOROTKI. Z tym, że tej przesyłki zupełnie się nie spodziewałam!!Absolutnie do głowy mi nie przeszło, że mogę zostać przez Dorotkę obdarowana takimi wspaniałościami!!! Spadły te prezenty Dorotkowe na mnie naprawdę nieoczekiwanie! Dostałam przepiękne serduszko i karteczkę z myszkami!!!!Obydwie rzeczy znalazły już swoje miejsce w moim przedpokoju, myszki śmieją się do mnie z obrazka, a serduszko dyndoli przy świeczniku! Są wspaniałe!!! Same zobaczcie.
Dziękuję Ci najmilsza Dorotko!!!

Całkiem niedawno natomiast zobaczyłam na blogu u AMBIGUITY jej najnowszą pracę robótkową, miałam dziwne przeczucia, że Ambi coś knuje bo kolor tej pracy idealnie pasował do kolorów które kiedyś opisałam jej jako moje ulubione...Knuła, knuła i wyknuła!!!:)))Ocieplacz na szyję i drewniana bransoletka są moje!!!!!!!!:))))))
Dziękuję Ci wspaniała Ambiugity!!!
A dzisiaj gdy całkiem wykończona siedziałam nad całą wielką masą szklanych bombek, które trzeba było spokojnie, delikatnie spakować tak, aby w dalekiej drodze krzywda im się nie stała...zadzwoniła do drzwi pani listonosz...i...
Ponieważ biorę udział w Różowym Tygodniu u IZY, miałam wielkie szczęście i wygrałam jedną z nagród w konkursie!!!To jest już mój drugi Różowy Tydzień u Izy!W ubiegłym roku również brałam udział w tej zabawie i również wtedy miałam szczęście w losowaniu nagrody!!Wtedy od Izy otrzymałam wisiorek, a dzisiaj...
Dziękuję Ci przemiła Izuś!!!

Same widzicie, że mam się czym chwalić, ale szczerze powiem- dopiero w tym tygodniu wyjdą ode mnie wymiankowe przesyłki...Po prostu to co zaplanowałam do wysłania dla Alicji i Dorotki wymagało ode mnie ciut pracy, czyli trzeba było troszeczkę czasu...a czas ostatnio nie był moim przyjacielem, nie chciał na mnie poczekać i pędził jak głupi...
Jeszcze raz serdeczne DZIĘKI dla wszystkich darczyńców!!Ambi, naprawdę nie musiałaś!!:)))
Wszystkich zaglądających serdecznie pozdrawiam, dziękuję Wam, że tu zaglądacie i zostawiacie słówko od siebie!Wszystkiego miłego życzę i ...do następnego razu...;)

piątek, 30 września 2011

Nietypowy e-marketing, ale czy skuteczny....?

Na pewno mnóstwo z Was, blogerek dostaje czasami maile z propozycją zareklamowania danego produktu/ serwisu/witryny, czy innego sklepu IKEA;) W zamian za coś, drobny gadżet, udział w konkursie czy inną bardziej lub mniej wymierną korzyść. Niektórzy idą na taką współpracę i użyczają stron swojego bloga wkładając własną pracę w napisanie stosownego posta na dany, wymagany przez reklamodawcę temat. I to jest całkiem normalne, naturalne, nie wymagające komentarza żadnego, bo w myśl zasady "Mój dom, moje państwo" każdy indywidualnie decyduje o tym co na jego blogu, czyli w jego internetowym "domu"może się pojawić. Nie jestem wyjątkiem, również dostaję maile z tego typu propozycjami, nigdy nie napisałam żadnego posta w którym wyrażam swoją opinię o jakimś produkcie, nie wydaje mi się, żebym miała ochotę pisać tego typu notki, więc tego nie robię i już.
Ale..
jakież było dzisiaj moje zdziwienie gdy wśród mail znalazłam taką perełeczkę...
Cytaty z maila w kolorze fioletowym, moje przemyślenia na czarno
Witam!

Bardzo mi cieszy, że ktoś jeszcze czyta książki :) Zobaczyłem "Przygody Tomka Sawyera w twoim profilu, jest to jedna z moich ulubionych książek! Nawiasem mówiąc, nie wiem, czy czytałeś "Alchemik". Mogę poradzić, musi ci się spodobać.

- O co chodzi??Sobie myślę, co ma Mark Twain do Paulo Coelho?
aaa, że Alchemik niby każdej babce się spodoba??? No ale o co kaman...??

Chcialbym tylko podziekowac ci za super blog mjcodziennik.blogspot.com.

- O ja pierdziu!!! Ależ jestem zajebista i mam zajebistego blogaska, komuś w świecie się spodobał i to komu
fa-ce-towi!!!

Przeczytałem pierwszy post "Dialogi na 4 nogi...", i spędziłem na twoim blogu jeszcze godzinę z przyjemnością :) Piszesz dobre, ciekawo i łatwo do czytania. Bardzo ładny jest post "Spodnie od piżamy w jeden wieczór...".

- Coś ściemnia... gościu...W poście o spodniach od piżamy nie ma niczego ładnego, oprócz spodni i beznadziejnych fotek...

Generalnie pracuję w firmie (Nazwa firmy), wyszukiwarce ofert pracy na całym świecie.
Moim zadaniem jest przekonanie blogerów o umieszczenie linków do naszej strony.

- Taaa i wszystko jasne, po co więc ta ściema, że Ci się post o moich gaciach podobał???

Kocham swoją pracę, mamy przyjazny zespół i dobre kierownictwo, ale niestety nie mam pojęcia jak przekonać bloggera umieścić do nas link, obawiam się, mogę zostać wyrzucony za to z pracy :(
I teraz, zamiast wysyłania mailów do tysięcy różnych blogów, czytam twój.

- Aha, nie licz na litość człowieku, bo ja już mocno wkurzona na ciebie jestem...

Szczerze mówiąc, nie jestem bardzo pewien, że link do naszej strony w Polsce (tu nazwa strony)  będzie odpowiednia do twego bloga, ale jeśli jest to możliwe, masz od mi ogromne DZIĘKI! Strona jest naprawdę super, bardzo pomaga w wyszukiwaniu pracy.
Życzę miłego dnia i dobry nastrój! Jeszcze raz dziękuję za fajny blog. Pisz więcej.

- Facet naprawdę musi pracować w kiepskiej firmie, skoro zamiast automatycznego boota to on sam musi się fatygować z mailami do egzaltowanych bab, szyjących nieudolnie, acz z zacięciem gacie od piżamy...Teraz to mi się go jednak żal zrobiło...Ileż on musi różnych blogów zwiedzić...i to polskojęzycznych, a on sam jak z adresu wynika siedzi w UK i wszystkie te nasze luźne notki najpierw przez translator pewnie musi przepuścić...a później wali jakieś herezje o tym, jak mu się kurna podoba ta nasza pisanina...Mail podpisany imieniem i nazwiskiem, raczej prawdziwym. Ciężki kawałek chleba... Może jednak zrobię mu przysługę gdy nie zamieszczając reklamy jego stronki, przyczynię się do tego, aby go z pracy zwolnili. Taki kreatywny człowiek, po co ma marnować swoje talenty i pracować dla marnej firmy, której nie stać nawet na boota.
Z pozdrowieniami dla Dmytra, translatorowego podczytywacza mojego bloga :))

środa, 28 września 2011

Dialogi na 4 nogi...

Będąc ambitną przyszłą wyjadaczką krawiectwa...zadałam razu pewnego pytanie mojej craftowo/szyciowej guru Nadii...
(Ja)- Nadziu, a jak się szyje kółeczka na maszynie..??
(Nadzia)- ojej, jakie kółeczka, nie wiem, musisz mi to dokładnie wytłumaczyć!
(Ja)- No wiesz, takie okrągłe!
(Nadzia)- kółeczka szyje się  powoli...
Grunt to mieć zaprzyjaźnioną krawcową!!:))) Jak już opanuję powolne szycie kółeczek to coś się może z tego urodzi, póki co zachwycam się puszkami, prawda, że są fajne?:))
Serdecznie pozdrawiam, mam nadzieję, że Wy również cieszycie się tą piękną złotą, polską jesienią!







środa, 21 września 2011

Spodnie od piżamy w jeden wieczór...

Post z cyklu
Co zrobić gdy się człowiek nie ma czym zająć w wolnym czasie, do posiadania którego to czasu wolnego w ogóle nie przywykł. 
Kilka rzeczy robić potrafię, a do tych o których nie mam zielonego, najbledszego pojęcia należy SZYCIE. Nie umiem, nie potrafię, nie znam się, kompletna amba w temacie szycia, nic na to nie poradzę.
Ale...mam jedną cechę wpisaną i w zodiakalny znaczek i w charakter...Cechuje mnie bowiem wielki upór. Czasami z tego powodu dostaję po dOOpie, ale... czasami bycie upartym baranem (vel kozą);)) ma też swoje dobre cechy. Jeśli więc macie w domu; maszynę do szycia, kawałek flanelki i odrobinę wolnego czasu polecam Wam prościutki sposób na odświeżenie garderoby nocnej;)) Nie czarujmy się, niebawem nadejdzie zima, a wtedy najmilej jest zamiast satynowych, zwiewnych dessous założyć ciepłe gatki i poczuć się dobrze:))
Przepis na piżamowe spodnie jest bardzo prosty i zapewne wielu z Was znany, ale...gdyby ktoś chciał i mógł, a nie wiedział jak to...
- nową tkaninkę składamy na pół, tak aby wyciąć w niej kształt połowy spodni. Na tak przygotowaną tkaninę kładziemy nasze stare, dobre, wysłużone spodnie piżamowe

Wycinamy kształt spodni, pamiętając o zostawieniu marginesu na szwy.

Tę czynność powtarzamy, tak aby uzyskać dwa takie, widoczne na zdjęciu kawałki materiału.
Po rozłożeniu tych połówek uzyskamy dwa kawałki materiału w dziwnym kształcie, nie należy się tym zbytnio przejmować, bo jako, że jesteśmy osobami kreatywnymi wychodzimy z założenia, że jak spodnie nie wyjdą, to może chociaż powiększy się nasz zapas kuchennych ściereczek;))
A jako, że mnie właśnie dopadły wątpliwości, czy aby dobrze to wszystko zrobiłam, to nie dokumentowałam dalszych postępów prac, gdyż bardziej zajęta byłam przeklinaniem pod nosem...
Starając się jednak nie stracić wiary i nadziej posiłkowałam się instrukcją z internetu
z tego linka:
SPODNIE OD PIŻAMY, TO PROSTE

Półtorej godziny później ...

Wyszło!!!!W mojej kuchni nie będzie nowych flanelowych ściereczek!!Przynajmniej nie tym razem!:)))
Spodnie wyszły idealnie!!Jestem z siebie naprawdę zadowolona, bo tak jak mówiłam na wstępie- nie umiem szyć!!! A jednak uszyłam, warto czasami być upartą:)))
Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytających!!
I spadam...muszę się wylansować w moich nowych spodniach w tej pościeli nomen omen- barankowej:D:D
ps. doskonałą jakoś dzisiejszych zdjęć sponsorowała literka C  - jak Ciemno było i nie miałam czasu kombinować ze światłem;/
Pozdrawiam:)



sobota, 3 września 2011

KoŃkurs bez konia...Rozwiązanie

Przede wszystkim, przepraszam za opóźnienie, nie miałam możliwości zamieszczenia postu z rozwiązaniem KoŃkursu bez konia wcześniej. Mam jednak nadzieję, że zostanie mi to wybaczone:))
Kochane..w koŃkursie udział wzięły 23 osoby (liczba postów 27 w tym kilka zdublowanych i mój wpis). Oczywiście na zdjęciu widać sarenkę , jest tam jak byk widoczna i nie rozumiem dlaczego jedna z koleżanek stawiała na GLON,a inna widziała tam GRZYBA:P:D Pewnie każdy widzi to co chce zobaczyć, ja od siebie mogę tylko dodać, że zauważyłam tą sarnę przez okno, które bynajmniej nie jest moim osobistym oknem, ale jak zobaczyłam to stFForzonko to nie mogłam się oprzeć...cyknęłam telefonem to co dało się cyknąć i dawaj, pokonując ok 30 schodów, rujnując śmietnik tak,  że cały recykling szlag trafił koncertowo, pognałam na łąkę w to miejsce gdzie sarenka była widoczna...Trzeba mnie było widzieć:D:D:D Obłęd w oczach, komórka w dłoni w balerinkach przez chaszcze- i to wszystko ku uciesze...najbardziej to swojej, ale mam nadzieję, że Wy też ciut miałyście zabawy z tym koŃkursem. Sarenka okazała się być niewdzięcznicą, na nic moje modły , że ma stać w miejscu i nie ruszać się, bo pani lejdik zdjęcie będzie robić i będąc porządną sarną, powinna była zapozować z gracją i wdziękiem kobiecym ukazując to co w niej najpiękniejsze...no...w końcu mi pokazała, co o mnie myśli, ale do rzeczy...
Wszystkie dobre duszyczki którym chciało się napisać cokolwiek biorą udział w losowaniu, losowanie z przyczyn technicznych odbywa się drogą telefoniczną, podaję nr od 1 do 23 i dzwonię do osobistego małżonka, mąż podaje nr 3 bo się bidok wystraszył, że im większą liczbę poda tym gorsze to dla niego będzie w skutkach, nie wiem o co mu chodzi, ale chyba nie sądził, że każę mu 23 dywany wytrzepać, skoro w domu mamy raptem jeden i to maleńkich rozmiarów...
Nr 3 to komentarz Joanny
Asiu, proszę o adres do wysyłki nagrody, niespodzianki.
Wszystkim serdecznie dziękuję za udział w zabawie i jeśli czas pozwoli, a głowa coś wymyśli- możecie się spodziewać kolejnych wariackich zagadek:D
Pozdrowienia i mały reportaż zdjęciowy na koniec:
 Stój siersciuszku, proszę cię...stój spokojnie...
 Grzeczna dziewczynka, jak ładnie będziesz stała to cię cały świat zobaczy!!!
 No mówię, cholera, międzynarodowa kariera przed tobą, gdzie leziesz...??

 No... i pokazała gdzie ma mnie i moje obietnice o sławie...