piątek, 29 maja 2009

Kiecka i głupotki...











Piątek. Na polu ( w małopolsce jest pole na Waszym dworze;)) Tak więc na moim polu jest zimno jak diabli, deszcz pada, właściwie mogłabym znaleźć sobie jakieś pożyteczne zajęcie, no ale cóż fajniejszego od bloga może dla mnie istnieć na dzień przed weekendem i w taką pogodę. Prezentowana kiecuszka, która skutecznie poprawiła mi wczoraj humor jest koloru bardzo ciemno fioletowego, ale udało mi się rozjaśnić zdjęcie tak, żeby kolor właściwy kiecki był w miarę widoczny. Zdziałałam w tzw. chwili wolnej wieszaki dla sąsiadki, są w trakcie lakierowania świetnym i godnym polecenia Fluggerem. Jeszcze raz Ci dziękuję Jo-hanah za Twoje cenne wskazówki!:))lakier jest cudny! Gęściutki, mlecznobiały, no poezja po prostu- Dzięki, dzięki, dzięki )) Teraz jestem na etapie poszukiwania kraka sotillopodobnego w wersji oszczędnej, waham się między Dalą, a Heritage- no i tak się waham i głównie tym mi schodzi;))Nie wiem co w rezultacie zakupię, może Wy mi podpowiecie:>?
Sylwuś- nie umiem sobie wyobrazić Ciebie z super krótkimi włoskami...:))Jakoś zawsze kojarzysz mi się z rusałką nadmorską, spowitą w burzę loków )
Daisy, jesteś tak subtelną osobą, że Twój komentarz pod moim poprzednim postem prawie, że byłby mnie doprowadził do rumieńca iście dziewiczego;)Dziękuję;)
Agula- widze, że mamy podobne metody wychowawcze;))masz rację, niech się faceci łudzą, że to im chcemy się podobać;)))
Tyle na dzisiaj, bo kompletnie nie dzieje się dzisiaj nic godnego blogowej uwagi;)

czwartek, 28 maja 2009

Czego potrzeba Kobiecie...




Osoby dramatu;


Kobieta (czyli ja!)... i nikt więcej, bo to post o tym o czym dzisiaj mi się pomyślało;))


Akt 1- Kobieta winna była pójśc do kosmetyczki, zaniedbała się bowiem koszmarnie, chociaz Mężczyzna (jednak jest 2 osoba dramatu) nic na ten temat nie wspomniał. Ale Kobieta, jak to kobiety mają w zwyczaju wie lepiej o tym, co jej trzeba wydepilować i uskubać tu i ówdzie.


Akt2- Kobieta winna była pójśc do fryzjera, Kobiecie się wymyślił balejaż, chociaż Kobieta należy do naturszczyków i włosy zwykła farbować henną w domowym zaciszu. Pierwotnie Kobieta miała pomysł aby obciąć włosy, niemniej Mężczyzna zawetował, nie lubi Kobiety we włosach w wersji mini- mini.


Akt3- Kobieta używa googla oraz 2 szarych komórek i już wie, iż balejaż winien się komponować z jej kolorem oczu... i tu zaczyna się prawdziwy dramat- Bo niby skąd kobieta u licha ciężkiego ma wiedzieć jaki ma kolor oczu??Kolor oczu Kobiety zmienia się jak kameleon. Czasami Kobieta oczy ma szare, czasami zielone...jak patrzy w stronę słońca to kolor oczu ma błękitny, nie niebieski, nie bławatkowy- regularnie błękitny...kurde...


Akt4- Dobór fryzury- Kobieta ma kształt głowy okreslany mianem 'serduszka'...Kobieta odetchnęła z ulgą, że przynajmniej ma już jakiś pewnik, do kolejnej odsłony strony, na której kobieta dowiedziała się, że jej 'serduszko' to regularna ' gruszka'...Kobieta nie jest 'gruszka', kobieta nawet doopcię ma w 'jabłuszko' przecież każdy gUpi wie...gUpi wie i Kobieta wiedziała, nim nie zaczęła używać googla do pracy nad zmianą swojego wizerunku...


Akt5- Kobieta zaplanowała wizytę w salonie piękności, a nawet i obstalowała sobie termin wizyty. Ta wiekopomna chwila nastąpi we środę. Do tego czasu Kobieta już nie będzie kartkować sieci w poszukiwaniu ' cudownej' receptury na bycie piękną. Kobieta ma piękną dusze i starczy, a jakby komu było mało, Kobieta zapodała sobie dzisiaj jeszcze piękniejszą kiecuszkę, więc Kobiecie jest dzisiaj dobrze:))


Epilog- Ciężko być potrzebującą kobietą XXI wieku<><>




wtorek, 26 maja 2009

C'est la vie...

Zauważyłam, że Daisy zaprosiła mnie do zabawy w 4- ki, mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone, ale strasznie nie mam ochoty na taką zabawę: )
W ogóle ostatnio brak mi sił, az się zastanawiam czy to aby normalne jest, bo tak na ogół to bez problemu mogę zrobić 5 rzeczy jednocześnie koordynując w tzw międzyczasie jeszcze z 7 innych. No, a ostatnio klops;/ Wracam padnięta po pracy, odgrzewam obiad który gotuję raniutko, wrzucam coś do pralki i walczę z żelazkiem…hmm- czyli KOMPLETNIE NiC nie robię, a czuję się zmęczona. Samopoczucia również nie poprawił mi weekendowy odpoczynek, gdyż ten weekend należał do smutniejszych.
Wraz z moim synem braliśmy udział w uroczystości pożegnania jego szkolnej koleżanki.
15 letniej dziewczynki, która zginęła w wypadku samochodowym. Strasznie to oboje przeżyliśmy, syn wytrzymał tylko nabożeństwo żałobne, bramy cmentarza już nie był w stanie przekroczyć.
W tej smutnej uroczystości uczestniczyła większość gimnazjalistów ze szkoły do której uczęszczała Ania. Te biedne dzieciaki dla których świat dotychczas wydawał się być tylko zlepkiem kolorowych gazet i firmowych ciuchów chyba pierwszy raz w swoim młodym życiu zdały sobie sprawę z tego jak kruche owo życie jest i jak bardzo nieprzewidywalne. Nagle wszystkie ziemskie sprawy przestały być ważne. Duży kościół wypełniony po brzegi młodzieżą był najcichszym miejscem w jakim kiedykolwiek przebywałam.
Po całej uroczystości rozmawiałam z synem, który był bardzo oburzony faktem, że w kościele w którym jeszcze godzinę temu odbywał się pogrzeb- teraz biją radosne dzwony dla nowożeńców, wydawało mu się to bardzo niesprawiedliwe. Moje dziecko, któremu temat śmierci osób bliskich nie jest obcy raptem zdało sobie sprawę z tego, że życie NAPRAWDĘ nie składa się z samych radosnych- przewidywalnych chwil, że to NAPRAWDĘ jest tak, że ktoś się rodzi, a ktoś inny umiera, że życie toczy się swoim rytmem, rytmem na który nie mamy praktycznie żadnego wpływu. Myślę, że dla nas obojga ten szczególny dzień, słoneczna, a jakże smutna sobota, był dniem w którym oboje nauczyliśmy się czegoś nowego, nabraliśmy nowych doświadczeń, staliśmy się troszkę mądrzejsi.
Poniżej link do Pożegnania dla Ani- film stworzony przez Jej kolegów
http://www.youtube.com/watch?v=Z3oVpI82_OQ