piątek, 20 marca 2009

Bardzo miły dzień...




Prócz codziennego- przyszłam/ wyszłam/ pracowałam- spotkała mnie dzisiaj miła niespodzianka. A mianowicie, skrzynka którą ostatnio robiłam , a która mi się okkkropnie podobała znalazła nową właścicielkę. Właścicielkę nie byle jaką! Ha, no ale od początku...
Moja znajoma posiada całkiem realny sklep dla plastyków, ponieważ utrzymujemy ze sobą dość bliskie stosunki, czasami wrzuca u siebie na wystawę lub półki moje dłubanki decoupage. Mieszkam w dość małym mieście, decoupage nie jest tutaj powszechnie znaną techniką, a że znajoma zaczęła poszerzać swój asortyment właśnie o preparaty do decou- trudno jej za każdym razem tłumaczyć- co to jest i czym się to je;)) Tak więc w roli 'eksponatów' prezentuje moje prace klientom, aby i oni wiedzieli do czego służą przeróżne 'krakle' i inne porporiny. W ten sposób ona ma ułatwioną pracę, a i ja korzystam, bo zdarza się np taki dzień jak dzisiaj, kiedy to znajoma zadzwoniła z nietypową sprawą;)) Do sklepu zawitała klientka i koniecznie domagała się kontaktu z twórcą skrzynki. Znajoma tłumaczyła, że to dekoracja, że tak ma być i w ogóle, klientka była nieugięta, nie wiem jak to zrobiła, ale przekonała moją znajomą do wykonania telefonu do mnie. W pierwszej chwili byłam dość zaskoczona, ale później gdy polał się pod moim adresem pean pełen 'ochów i 'achów' zrobiło mi się miło- i owszem, próżność moja została połechtana w sympatyczny sposób;))) Suma sumarum, po miłej wymianie wzajemnych uprzejmości okazało się, że pani musi koniecznie mieć moją skrzynkę, po prostu nie ma innej możliwości- musze ją sprzedać, klientka będzie matką chrzestną małej Mai, jak opowiadała- to pierwsze dziecko jej siostry, dziecko na które strasznie długo czekała cała rodzina. Wymarzony, wymodlony, wytęskniony dzidziuś. I wiecie- ta kobieta koniecznie chciała kupić ode mnie tą skrzynkę w charakterze prezentu na chrzciny!!!! Stwierdziła, ze nie kupi siostrzenicy złota, nie kupi drogiej zabawki, powiedziała, że chce coś, co będzie mogło maleństwu towarzyszyć przez całe życie! Była tak przejęta, tak zaaferowana, opowiadała, że od kilku tygodni nie zajmuje się niczym jak tylko wyszukiwaniem odpowiedniego prezentu i , ze dzisiaj ów prezent o jakim marzyła dla dzidzi właśnie znalazła...Odbyłyśmy niesamowicie miłą rozmowę, chyba pierwszy raz rozmawiałam z kimś kogo nie znam w taki sposób jakbym znała tę osobę od 100 lat, jej sposób wyrażania, jej entuzjazm, jej dosłowna radość w głosie, to było coś niesamowitego. Szczerze mówiąc ta skrzynka powstała z myślą o moich własnych klamotkach, serwetkach i 'śmieciach' craftowych, jest uzupełnieniem do kompletu który zrobiłam do własnej kuchni... Hmm za jakieś parę lat pewna Maja też na pewno będzie miała swoje 'skarby', ja swoich serwetek i klamotków póki co nie wyprowadzę z kartonowych pudełek, ale najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że nawet w takiej pipidówce jak moja- ludzie zaczynają dostrzegać urok przedmiotów w zdobienie których ktoś wkłada kawałek siebie i to jest świetne!

środa, 18 marca 2009

Nie umiem wić wianków...

Masakra jakaś, wszystkie blogi obwieszonej przecudnej skądinąd urody wiankami...Obleciałam pół świata, wszedzie panuje sezon na wianki. Pomyślałam, że też bym taki chciała- z przepiórczymi wydmuszkami , zielony z bukszpanem...I na chceniu się niestety chyba u mnie skończy. Nie umiem wić wianka:((No nie umiem i już!! Bedąc małOm dziewczynkOm i owszem, spędzałam całe godziny na polu (pole= dwór w innych cześciach kraju) ja więc spędzałam więcej czasu na polu niż w domu, łaziłam po łąkach, pastwiskach, lasach i różnych innych, wianki dziewczynki i owszem wyplatały z tym, że ja zawsze w tym czasie musiałam akurat siedzieć ; na okolicznym drzewie/ płocie/ barierce, skakać w gumę lub atakować Niemców (jako dzielny wojak Kos, Jan zresztą). Nic nie poradzę, nie bawiły mnie dziewczyńskie zabawy. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę jaka byłam 'małokobieca' w tym dzieciństwie moim. Do dzisiaj zresztą ślad po tych zabawach mi pozostał i ilekroć zakładam jakąś kieckę, zawsze znajdzie się 'usłużny' obserwator, który stwierdzi, że na rajstopie 'oczko' mi poszło;))) A to nie oczko tylko piękna szramka tuż przed kolanem, pamiątka po zardzewiałym gwoździu w płocie. Ten gwóźdź utkwił mi do dzisiaj w pamięci, chciałam przejść przez własny, rodzony;))płot (bo wiadomo, że Kos Jan to zwykłą furtką gardził, a już jak miał z 6 lat to gardził nią w sposób najbardziej z najbardziej pogardliwych;)) i tak się naprzechodziłam, że utkwiłam w połowie płotu z nogą w gwoździu, lub też z gwoździem w nodze- i wiecie co- ani mi łza nie pociekła- nie odprawiałam żadnych krzyków, zero histerii, ba, nawet się nie zakrzywiłam, nie dałam ujścia moim emocjom nie dlatego, że byłam aż tak bardzo dzielna, nie dlatego, że Kosy nie płakały, ja po prostu cholernie się bałam...bałam się tego, że mnie matka zabije za rajstopy potargane na płocie:D:D:D
Trauma jakaś, no ale jak widać dzieci lat 70- znały znaczenie słowa PRIORYTET, bo cóż ważniejszego wtedy było od zdobycznych rajtek oraz czekolady. I jedne i drugie były równie trudne do zdobycia:)))
Jeszcze nie umiem zamieścić bezpośrednio na blogu piosenki, ale jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam do Piwnicy pod Baranami- voila:
http://www.youtube.com/watch?v=Qv8UK4X21Uc

wtorek, 17 marca 2009

Urządzam się…



Wczoraj pół nocy spędziłam na przeróżnych stronkach z dodatkami do bloga, m. in dzięki uprzejmości Sylwii mogłam również pooglądać różne fajne dodatki. Ostatecznie nie zdecydowałam się jeszcze na zawieszenie zegara, zamiast niego zainstalowałam dość wesołe puzzle. Pomyślałam, że zegar to zbyt wierny towarzysz życia codziennego, więc niech sobie zostanie w realu, zresztą chcąc, nie chcąc i tak każdy ma go w komputerze. Zamiast zegara wisi więc malowidło w postaci domku z czerwonym daszkiem, jak się komuś znudzi czytanie ( a Szymborską to ja nie jestem) , będzie mógł poukładać puzzle;))
W piątek dotarły do mnie zamówione gęsie wydmuszki, początkowo chciałam je kupić na giełdzie kwiatowej…naiwna…później pomyślałam, że w jakiś okolicznych wioskach też nie powinno być z tym większych problemów…naiwna bis;))) Pokornie więc, po tygodniu kombinowania poszłam na alledrogo, zamówiłam, są. Nawet w całości doszły, ktoś mądrze pomyślał i zamiast wysyłać je w gazetowo- styropianowej pierzynce, włożył je po prostu w całkiem swojską słomę! Miałam dodatkową atrakcję, bo słomy jako takiej, prócz tej co niektórym z butów wystaje;)), nie oglądałam już baaaardzo dawno :) Tak więc szykuje mi się całkiem pracowity okres przedświąteczny, rzeczonych wydmuszek jest 10 x tyle co na zdjęciu;))
Miłego dnia wszystkim !

poniedziałek, 16 marca 2009

Poniedziałek...


Najmilsza pora dnia, czas kiedy jeszcze nie trzeba skupiać się na obowiązkach, a już się nie śpi. Standartowo spędzam tę chwilę z kawą i komputerem. Odbieram pocztę, buszuję po forach, w głowie układam plan działania na nadchodzące godziny. Problemem jest to, że moje plany zwykle nie są w 100%realizowane, może dlatego, że zwyczajna , pospolita doba liczy sobie 24 godz, a może z tego powodu, że zbyt dużo planuję, jakbym całkiem zapomniała, że mam tylko 2 ręce w pakiecie, 2 nogi całkiem bez promocji i jedną głowę w standartowym wyposażeniu;))
Ponieważ przygotowywuję się do Wielkiego Remontu (WR) zdaża mi się polatać po forach wnętrzarskich, tyle że w moim przypadku ściany domu na pewno nie będą białe, nawet i ecru nie będą więc całkiem mało trYndna jestem w swoich poszukiwaniach. Ale o tym kiedy indziej, musze mieć czas na wysmażenie całego elaboratu nt forów wnętrzarskich, powiem tylko tyle, że userzy tychże są wdzięcznym obiektem obserwacji;))) Na miły początek dnia trochę zielonej wiosny na zdjęciu...Chociaż za oknem szaro, buro, wietrznie;/


niedziela, 15 marca 2009

Początek...

Na początku było słowo...Nic się od tej pory nie zmieniło, żeby coś mogło się skończyć najpierw musi powstać, tak więc pamiętając, że kiedyś przyjdzie kres- zaczynam dzisiaj pisać. Jeszcze nie wiem jaka będzie forma tego bloga, na czym się skupię, czemu poświęcę swoją uwagę w tym miejscu, ale daję Ci życie- Mój Codzienniku- oto powstałeś:)))Informacje o autorce- Niezorganizowana pesymistka, osoba skłonna do podejmowania pochopnych decyzji, trochę egzaltowana, zodiakalny Baran :)