wtorek, 28 grudnia 2010

Jest cudnie...

Uwielbiam ten cichy po-świąteczny czas...Mogę się tłuc z wylęgarnią o pieniążki, nawalać z nierzetelną klientką, załatwiać sprawy urzędowe, a mimo wszystko jest cicho i cudnie!!! A propos spraw urzędowych, dzisiaj byłam baaardzo miło zaskoczona!Mianowicie- udało mi się załatwić 2 ważne sprawy ( w tym jedna w ZUS-ie) w ciągu 20 minut!!! Normalnie stracić powinnam pół dnia, a drugie pół dochodzić po siebie! A tu figa, wszędzie miło, sympatycznie, panie urzędniczki skore do wypełniania obowiązków służbowych, petentów brak, prócz mnie jednej, upierdliwczyni która właśnie teraz musi dokumenty składać. Bajka po prostu! Wszystkim polecam wizytę w ZUS-ach i innych w tych ostatnich dniach roku. Babeczki wypoczęte po świętach, myślą o sylwestrowych kreacjach, klientów nie szarpią za gardło za brak jakiegoś kwitu- no miodzio po prostu!!
A z Wylęgarnią też jest miło, maile do nich ślę, a poza tym zabawiam się radośnie, kreśląc w opisach swojego profilu różne ciekawostki.. na obecną chwilę wisi tam coś takiego: (można kliknąć i powiększyć)
 A co później to nie wiem na co będę miała ochotę to tam napiszę:))nim mnie nie zablokują;):D
Twórczo udłubałam takie cusie, zawieszki serduszkowe i zakładek ciąg dalszy.



Pozdrowienia serdeczne, wszystkiego miłego życzę wszystkim!!
ps idę jutro po sznurek do sutaszu...znalazłam nowe zajęcie, będę się wprawiać, zobaczymy co się z tego urodzi;))

niedziela, 26 grudnia 2010

Ogłaszam koniec Świąt...

Po zjedzeniu piŃciuset pierogów, po wypiciu hektolitrów barszczy, żurów i grzańca...Po przebyciu tysiąca kilometrów na trasie kuchnia-pokój...Po wszystkich rodzinnych spotkaniach i odbytych wizytach- uroczyście ogłaszam KONIEC ŚWIĄT BN...Od jutra znowu te same problemy!!Będzie się można borykać z codziennością!! Świat znowu znormalnieje, chociaż do Sylwestra trwać pewnie będzie to świąteczne odrętwienie:))
Mój pies również ma już dość świętowania, co udowadnia na poniższym zdjęciu, biedny pies wynudził się setnie przez ostatnie dwa dni, żadnego listonosza nie pogonił, żaden kurier przed nim nie uciekał...więc cieszymy się naprawdę wszyscy, że od jutra znowu będzie normalnie:))
Miłego poniedziałku życzę tym, którzy jutro idą do pracy!!!Nic się nie martwcie, wasi szefowie też się cieszą, że już jutro znowu będą mogli poczuć się ważni;)) Tym którzy jutro zaczną dzień 'po domowemu' przypominam- koniec z porządkami i przedświątecznym zamieszaniem!!Jutrzejszy dzień można spokojnie przeznaczyć na craftowe działania!!
A ja sobie jutro mam zamiar wypożyczyć pewne nierzetelne paniusie...pierwsza zwie się Wylęgarnia, której znowu 'się nie składało' żeby mi przelew zrobić, druga to nierzetelna klientka, która od 2 tygodni nie odbiera z poczty przesyłki za pobraniem...Drżyjcie więc obydwie, jestem zmęczona świętami, więc ...Oj Będzie się działo;):D:D




czwartek, 23 grudnia 2010

Życzenia ...

piątek, 17 grudnia 2010

Pani Lejdik kupuje karpika...

Jako, że na blogach generalnie WSZĘDZIE mieni się od świątecznych dekoracji i piernikowe zapachy unoszą się niemal w powietrzu to i u mnie nie może zabraknąć świątecznego nastroju....
Z tym, że u mnie będzie baaardzo pospolicie i banalnie, bo ja w świąteczny nastrój wprowadzam się zakupami...a zakupy rozpoczynam od karpika.
Karp to moje ulubione danie Wigilijne, mogę go pożerać tonami ale TYLKO podczas Wigilijnej kolacji smakuje mi tak wyśmienicie:))) No niestety, żeby karpika zjeść trzeba karpika ubić...cudów nie ma, rybkę trzaa życia pozbawić, jak i świnkę i wołka na szynki...Tyle, że wieprzowinkę biją w rzeźni, a ryPPkę trzeba samemu...Zwykle takimi sprawami w praktycznie każdym szanującym się domu zajmują się mężczyźni, wiadomo, że eteryczne, wrażliwe kobieciątka mogą co najwyżej omdleć na widok rybich flaczków,  że o samej ceremonii uśmiercenia zwierzątka nie wspomnę...No, właśnie zwykle to tak bywa, ale...Jeśli eteryczna, wrażliwa kobiecinka posiada męża sztuk jeden, żywej wagi 110kg, wzrostu słusznego...to eteryczna, wrażliwa kobiecinka musi się liczyć z faktem, że mężulo tYsz należy do wrażliwych, ryby nie ubije, pająka prawie, że się boi, przed żabami jeszcze nie ucieka, ale kto wie, kto wie...;))Nim żył mój Tato, nie było problemu, mama ryby w wiadereczku nosiła, tato bił praktycznie bezkrwawo, wszystko odbywało się w zaciszu piwnicy, nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, a ryba na stole prezentowała się zawsze wyśmienicie. Niestety od 6 lat całą tradycję świąteczną w moim domu szlag trafił, świat stanął na głowie, nigdy już nie będzie tak samo...Długo trwało nim 'dorosłam' żeby o tym napisać nawet...
No, w każdym bądź razie mój mąż jako wrażliwiec ryby nie uśmierci, sąsiedzi równie wrażliwi, po ludziach latać nie będę, wynalazłam sposób inny, wszak trzeba sobie radzić. Nieopodal mojego domu jest buda- w budzie całoroczna sprzedaż żywych ryb, dobry towar z samego Zatora- sam się praktycznie sprzedaje. Pani Lejdik uwielbia tę budę, zwłaszcza w przedświątecznym okresie:))
To i dzisiaj się wybrałam, grzecznie rybki oglądałam, po czym zapadła decyzja i prawię do pana miłego ze sklepu- " Te trzy karpiki- ZABIĆ" Pan pobiera złociaka od zabójstwa więc łaski nie robi, ale Pani Lejdik przesz karpia nawet na dzwonka nie podzieli, a Pan mąż wiadomo- wrażliwiec. No więc grzecznie panu sklepowemu mówię, że proszę pokroić w dzwonka, pan równie grzecznie pyta, czy i rybkę usmażyć...Odrzekłam łaskawie, że i owszem nie trzeba się fatygować ze smażeniem, ale oczy rybce też wydłubać, bo rybie łebki pod zupkę najpyszniejsze, ale ...jak oczka ryby patrzą to ja umieram w kuchni...Na co pan sklepowy już nieźle uśmiany pyta grzecznie czy ja męża nie mam, że tak wszystko muszę sama...Na co ja panu sklepowemu, że i owszem, mąż jest...ale jakbym miała na męża liczyć to bym nawet syna nie miała....
Pan sklepowy umarł ze śmiechu, rybę sprawił ze wszystkim, oczy wydłubał, grosza !!! za to nie wziął...Rączki całował, drzwi otwierał z budy swojej wyprowadzając...
Mąż, wrażliwiec, ojciec jedynego dziecięcia mojego  szczęśliwe bloga nie czyta w rozmowie w sklepie nie uczestniczył o niczym pojęcia nie ma, a Wam to opisuję ku przestrodze- do czego to się trzeba posunąć żeby ten cholerny karpik i to w najlepszym wydaniu na stole w wieczór świąteczny się pojawił:))
A żeby nie było tak całkiem bezzdjęciowo to sobie coś tam  zrobiłam ostatnio...



wtorek, 14 grudnia 2010

Tytuł jeszcze nie posprzątany...;))

Tytuł się poszedł posprzątać przed świętami, nie wiem kiedy wróci...;))
Kochane moje, od kilku dni mam wielki dylemat, a mianowicie nie wiem o czym napisać tą notkę i to w taki sposób aby otrzymała co najmniej 20 komentarzy....Poprzeczka przy Candy z Loretą została przez Was naprawdę bardzo wysoko postawiona!!! 110 komentów pod aniołkiem, a ja się tu muszę wypocić twórczo, żeby najbardziej lojalne i wierne czytelniczki zostawiły po sobie jakikolwiek ślad w postaci kilku miłych słówek! Musiałabym chyba jakiś nie lada skandal wywołać w blogowym świecie, żeby pod kolejnymi notkami zobaczyć przynajmniej połowę tego, co pod notką o Candy;)) Kusi mnie i owszem, skandale dobrze się w sieci czytają, no ale cóż ja muszeczka mogę wymyślić???Przecież nie napiszę Wam o tym jak jedna anonimowa osobniczka drugiej Elisse wtłukła w galerii handlowej!!Albo, że niejaka Magoda z miłości do czekolady uciekła od męża z plantatorem kakao...Tak więc póki co, o skandalach w blogosferze nie będzie. Będą za to ptaszki!!!
Sikorka mnie rozśmieszyła, bo niby taka płochliwa, a pozwoliła sobie zdjęcia robić i to całkiem z bliska. Kolejne ptaszki są przeze mnie nie nazwane, może Wy wiecie co to za pięknotki pozwoliły się podejść i sfotografować???Niby gile, ale brzuszków nie mają czerwonych...Hmm, no nie wiem, nie znam się...
ps. Loreta poleciała już do OriBelli- poczta polska za ten lot jest odpowiedzialna...mam nadzieję, że się poczta wykaże!:))
Miłego przedświątecznego zajoBBka wszystkim życzę i sama w takowym trwam:))


 A to tutaj to nie jest kura rosołowa;))





wtorek, 7 grudnia 2010

Ogłoszenie wyników CANDY

Serdecznie dziękuję wszystkim za tak liczny udział w Candy na moim blogu. Szczerze mówiąc- nie spodziewałam się tak licznego udziału:))Dziękuję Wam, że zechciałyście poświęcić swój czas, cieszę się, że Loreta przypadła Wam do gustu:))
W candy wzięło udział 110 osób !!! Komentarzy zamieszczonych jest 113, ale wyłączając mój komentarz i 2 dubeltowe uczestniczek, doliczyłam się 110 biorących udział w losowaniu. Niektóre z Was zapomniały, lub nie doczytały zasad, pominęły wpisanie imienia dla nowego anioła, ale nie dyskfalifikowałam takich wpisów, nie jestem aż tak złośliwa;))
Maszynka losująca zakręciła się dzisiaj o godz 8.10. Miała się kręcić nocą, ale spanie wzięło górę nad obowiązkami blogowymi. Myślę jednak, że nie ma to większego znaczenia. Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim i podaję wynik losowania:
 Nr 54 wg moich obliczeń należy do......
Serdecznie gratuluję, proszę o kontakt mailowy z adresem do wysyłki anioła:))
Pozdrowienia !

czwartek, 2 grudnia 2010

Piękne rzeczy... Zachwyty i pochwała dla polskiej produkcji:))

Muszę się wy-wewnętrzyć publicznie, bo radość wielka mnie rozpiera:)) Dzisiaj miałam możliwość zapoznania się z ofertą POLSKIEJ huty szkła na nadchodzące święta...Wszyscy już chyba przywyknęliśmy do tego, że jak się mieni i błyszczy- znaczy małe, chińskie rączki nad tym pracowały;/
Zobaczcie nad czym pracowały polskie duże ręce;)) Niestety nie miałam możliwości zrobienia fotek dmuchaczom szkła w hucie, ani też nie mogłam uwidocznić na zdjęciu żmudnej pracy dekoratorek które pyciusieńkimi pędzeleczkami malują śliczności na szklanych bombeczkach. Nie miałam również możliwości aby wyjechać z tej huty TiRem załadowanym po brzegi, chociaż miałam na to ooogromną ochotę. Bombek wszelakich, dobra cudnego naoglądałam się za wszystkie czasy!!! Aż do teraz mieni mi się w oczach od brokatów, mikrokulek, cekinków i innych...
To był dla mnie wspaniały dzień, dzień pod znakiem - Dobre bo polskie-:)) Nie jestem idealistką wiem, że polska/niemiecka/ amerykańska pralka i tak zbudowana jest na chińskich/ tajwańskich/ koreańskich częściach, ale jeśli chodzi o rzemiosło artystyczne to ani anioły które sprzedaję ani obecne bombki, ani świece- absolutnie w żadnej części nie pochodzą z żółtego lądu;)) Kupujmy więc polskie, bo dzięki temu naprawdę dajemy ludziom pracę!:))

 


wtorek, 30 listopada 2010

Post pod bardzo osobliwym tytułem

Zima zagościła już chyba u mnie na dobre...Śnieg utrzymuje się już piąty dzień i z temperatury jaka panuje na zewnątrz wnioskuję, że ten stan rzeczy może jeszcze jakiś czas potrwać. Oczywiście zmiany pogodowej nikt ze mną nie konsultował i tak jak drogowców co roku, tak i mnie zima ZASKOCZYŁA i zastała w jesionce bez podpinki i jesiennym płaszczyku filcowym... Mam to szczęście, że nie muszę marznąć na przystankach ani w jakiś innych miejscach, co nie znaczy że nową odzież zimową można sobie odpuścić...Trzeba będzie się wziąć i spiąć i myknąć przez jakieś sklepy. Nie wiem jak Wy, ja nie cierpię łazić po galeriach handlowych, nie trawię przymierzać ubrań, a już do szału doprowadzają mnie krzywe lustra w przymierzalniach i to upiorne światło...Idzie człowiek z zamiarem wydania swoich bądź co bądź ciężko zarobionych pieniędzy wchodzi żwawo za kotarkę, czy inne drzwiczki w przymierzalni i zaczyna mierzyć...powiedzmy spodnie...Rozmiar się zgadza, pancia powiedziała, że z wyższym stanem to takie są jedyne, człowiek się cieszy bo w pępku kolczyka nie posiada więc i eksponować nie ma co...Ściąga dotychczasowy przyodziewek i... zaczyna się...Lampy wydają z siebie trupie światło więc pierwsze co rzuca się w oczy- rozstępy na brzuchu!!! Zawsze się wtedy pocieszyć można, że to wszak pamiątka po dzidziusiu, ale żadna to pociecha gdy w oczach mieni się obrazek smukłej modelki o ciele idealnym która to modelka (szlag ją trafi) spoziera zza ramienia, bo właśnie jakiś przyjemniaczek nie znalazł dla niej lepszego miejsca niż ściana w damskiej przymierzalni!!!Zamykamy oczy kij z modelką i naszymi rozstępami, teraz nadchodzi chwila prawdy- trzaaa się wbić w te nowe spodnie (rozmiar 29 psia jego mać,a sąsiadka w 26 wchodzi!!!) przez kostki przechodzą gładko, do kolan dają się naciągnąć idealnie, na wysokości bioder zaczynają odmawiać współpracy...Krytyczny rzut oka w lustro...w pasie widać stopińcetny wałeczek, to górna część rajstop tak pięknie 'formuje' figurę...Brzuch wciągamy spodnie przeszły jakoś przez biodra, ale jeśli chciałabyś się miła kobieto w nich dopiąć- ZAPOMNIJ. Zamek liczy sobie całe 8 cm długości, akurat tyle aby zakryć koronkę majtek, takie są wysokie w stanie, a pancia w sklepie naprawdę postarała się w doborze i modelu i rozmiaru...No nic, zawsze można założyć swoje stare wysłużone dżinsy, odwrócić się na pięcie pokazać język modelce ze ściany i sobie pójść...na miłą kawkę i ciacho:))) chromolić rozmiar 26.  29 też jest dla ludzi, a jutro to tylko kurtkę trzeba, jedyne co będzie doskonale widać to...wszystkie pryszcze na nosie ech to sklepowe światło...
Zobaczcie na ptaszki, robienie zdjęć tym maluchom to naprawdę wielka frajda:))
pSikorkę bogatkę znam, a ten z niebieskawymi skrzydełkami to sójka???
Wierzę, że ktoś się wyzna:))
Z pozdrowieniami
ladusia bez zimowego płaszczyka!!!




sobota, 27 listopada 2010

Jeśli ktoś potrzebuje...Ogłoszenie na niedzielę;))

Dzisiaj będzie bardzo krótko, bo sobota to nie jest dzień na pisanie długich postów;))Zwłaszcza jak trzeba na mopie pojeździć, oraz wypełnić praniem pralkę;):D
Wczoraj wystawiłam na Pchlim Targu kryształki akrylowe do zawieszenia, nim skończyłam wystawiać post, już były zarezerwowane, a piszecie mi w mailach, że macie na nie ochotę. Tak jak napisałam na pchlim- postaram się je jeszcze mieć, kto chętny, proszę o mail. Są fajnej jakości, przeźroczyste, pięknie 'szlifowane'. To jakby co, proszę o mail do wtorku:
Zagościły też nowe aniołki, nie wiem które uznacie za najładniejsze, bo do dużych figur dołączyły też mniejsze, anioły zawieszkowe z białej ceramiki, przecierane, nie szkliwione.  Moim zdecydowanym faworytem jest Gizela:)
Pozdrawiam serdecznie, miłego weekendu życzę:))

poniedziałek, 22 listopada 2010

No szału nie ma...;))

Jakoś tak się zdarzyło, że dawno już nie pokazywałam żadnych wytworów dekupażowych. Oczywiście coś sobie w tym czasie dłubałam, to i dzisiaj wypada pokazać co spod moich rąk ostatnio wyszło. Przymierzam się do produkcji świątecznych gadżecików...tak się przymierzam i przymierzam...ale coś czuję, że jeszcze to u mnie potrwa, bo bombki napawają mnie przerażeniem, nie cierpię ich robić, może porobię kilka talerzy na świąteczne ciasteczka, mam już zrobionych kilka dzwoneczków świątecznych, ale póki co pokazać ich nie mogę...jeszcze nie znalazłam nikogo kto by za mnie zamocował  na nich sznureczki, a same się nie chcą mocować, nieużyte takie;/
Dziękuję za Wasz udział w Candy, bardzo mi miło, że aż tyle osób stanęło w kolejce po Loretę:))
Dostałam onegdaj od sąsiadki wałki...całkiem za free dostałam, u niej leżały w komórce, kupowane jeszcze w czasach kryzysu, gdy niczego w sklepach nie było, przeleżały jakieś 30 lat nieużywane, aż sąsiadka postanowiła się z nimi rozstać. Wałki zostaną oddane na przedświąteczny  kiermasz szkolny w szkole mojej szwagierki, dochód z kiermaszu idzie na jakiś zbożny cel, a darowane wałki jakoś tak głupio przeznaczyć na handel w e-galeriach...;)
Chustecznik na wymiankę dla koleżanki Oli, Ola nie ma chyba bloga..nie wiem, ja dostałam od niej piękną kamizelkę wydzierganą na drutach w zamian wysyłam chustecznik i tacę...taca póki co się produkuje...czasami się nawet sama produkuje, bo coś nie mogę się za nią wziąć, ale teraz to już muszę, ja kamizelkę już mam, więc nie wypada żeby Ola czekała na prezenty ode mnie do przyszłego roku;)
Miłego tygodnia dla wszystkich:))Pozdrawiam.





PS Minęło kilka godzin;
Melduję, że - sznureczki do dzwoneczków zamontowałam!
Tacę zmalowałam, jutro zlakieruję i powinnam się wyrobić w czasie...
Bardzo motywująco na mnie podziałały własne słowa...stwierdziłam, że kto jak kto, ale...Ja, nie mogę pozwolić sobie na takie niedociągnięcia!
Nigdy w życiu, kurde, Nigdy w życiu:D


czwartek, 18 listopada 2010

LISTOPADOWE CANDY ANIOŁOWE

Dziewczyny, kobiety, drogie koleżanki...narodzie płci żeńskiej, drogie odwiedzające!D:D
(Niezły wstęp, co nie???:D) A teraz serio...
Pewnie wiecie z własnego doświadczenia jak przyjemne jest czytanie wszelkich komentarzy na własnym blogu, ja też tak mam, że strasznie mnie cieszy jak chce Wam się komentować moje blogowe wypocinki :)) Tak sobie myślałam ostatnio w jaki sposób mogę się odwdzięczyć za Wasze słowa, obecność, miłe gesty ...Nie wymyśliłam niczego oryginalnego, pomyślałam tylko, że cukierkiem musi być coś co Wam się spodoba, piszecie mi w mailach, że jest taka jedna anielica która cieszy się Waszym szczególnym uznaniem...dostojna i łagodna, miła i sympatyczna...
Ogłaszam więc listopadowe CANDY w którym wylosować można Loretę...
Anioł pójdzie w Twoje dobre ręce pod warunkiem, że
- masz bloga,
- zamieścisz info o moim CANDY na swoim blogu  zamieszczając u siebie podlinkowane zdjęcie Lorety
- zamieścisz komentarz pod tym postem podając imię damskie. Imieniem tym zostanie ochrzczona kolejna anielica, a jakie to będzie imię i kto wylosuje Loretę o tym zadecyduje komputerowa, internetowa maszynka losująca, znana już chyba wszystkim.
Candy trwać będzie dokładnie do 6 grudnia do godz 24,00. Wtedy przyjdzie Mikołaj;))
Z pozdrowieniami:)

wtorek, 16 listopada 2010

Nowe anioły, przygarnij anielinkę;)))

Chciałam Wam tylko pokazać nowe anioły które zamieszkały  moim sklepie, szukam dla nich imion, może macie jakieś propozycje??? Póki co myślę nad opisami, ale obrazki już mogę pokazać, anioły wysokie na 40cm, urosły jak na drożdżach, chociaż są z gipsu ceramicznie utwardzanego;))
Ta z długimi włosami chyba będzie Dziewanną, a ta druga, nie wiem- Lukrecja, pasuje?:>
Przemyśleć muszę sprawę...to ja pomyślę, a anielinki postoją i popatrzą jak internet wygląda od środka;):D
Dziewanna długowłosa

 Lukrecja
Pozdrowienia:))

środa, 10 listopada 2010

Klimakterium... i już...!!!;))

Która jeszcze nie miała, tej nie ominie, kto przeszedł może się już z tego pośmiać, kto przechodzi- no ma pecha, ale trzeba przeżyć;):D
Kochane moje- kto nie widział, niech szuka w pobliskich teatrach, kto już oglądał- ciekawa jestem Waszych opinii. Dla mnie (lat 39!!:D) doskonałe przedstawienie. Pełen optymizmu spektakl w którym w dość oczywisty sposób ukazane zostały przemiany biologiczne jakie mają miejsce (niestety!) w każdym żywym organizmie kobiety;))
Kochane, na nasze smutki wymyślono już piŃcet plasterów, hormonów, pastyleczek i zastrzyków, na problemy mamy kolorowe pisemka i zwykłą radość z tego, że znielubiona sąsiadka lusterko w aucie straciła, ale jeśli Wam mało pociesznych wrażeń- gorąco polecam, kupcie bilet, weźcie ze sobą przyjaciółki, idźcie!!! Wybawicie się setnie, nabierzecie dystansu, miną wszelkie troski, niechby i tylko na 2 godziny, ale zawsze to- warto!!! Po natłoku różnej maści komedii romantycznych, bardziej lub mniej udanych, stwierdzam, że nie ma to jak 'odmóżdżyć' się w teatrze, naprawdę świetna zabawa!:))
ps. Oczywiście mój dzień lenia już minął, robota wre, dekupaże się lakierują, w sklepie różne nowości, kto chętny zapraszam do odwiedzin, kolejne nowości już wkrótce...słoneczko przygrzewa, liście trzeba kończyć grabić w krzyżu czasem łupnie, ale póki co dla mnie jeszcze nie pora by zaśpiewać...


poniedziałek, 8 listopada 2010

Co słychać za oknem....

Zapuściłam się w blogowaniu okrutnie z przykrością muszę stwierdzić, towarzysko poległam nie tylko w blogowej sferze, ale i w realu (głupie słowo) coraz trudniej znaleźć mi czas na normalne, babskie spotkanie...Nie twierdzę, że mi się ten stan rzeczy podoba- wręcz przeciwnie!!! Tęsknie zarówno za moimi znajomymi znajomymi;):D Jak i za Wami (droga, polska internetowa inteligencjo;)). Twórczo również poległam, wszystko porozpoczynane, końca żadnego nie widać, dekupaże proszą o lakier, a ja stoję z robotą z tej prostej przyczyny, że ostatnio z czasem u mnie dosyć kiepsko...ot samo życie, pewnie każdy tak ma, że czasami dostać można czkawki z pośpiechu, noc miesza się z dniem, dni mijają jak dzikie, tygodnie całe umykają gdzieś przez palce, a człowiek aby szybciej, aby zdążyć goni gdzieś ciągle i biega:)
Postanawiam zapanować nad chaosem, oddać się odrobinie rozpusty, pooglądać Wasze blogi, ot dzisiaj funduję sobie dzień lenia!!! 8 listopada to chyba dobra data na tak wiekopomne wydarzenie:)))
Rano udało mi się pić kawkę i czynić zaokienne obserwacje, jak wiecie zeszłej zimy zamontowałam karmnik, oswoiło się wtedy kilka ptaszków, dzisiaj póki co zimy jeszcze (całe szczęście) nie widać, ale pojawili się już skrzydlaci przyjaciele. W sumie ...są chyba na moim podwórku cały rok, przynajmniej ci których pokazuję teraz, no ale...liście z drzew opadły- obecnie są więc bardziej widoczni. Kto ma dzieci małe proszę pokazać jak prawdziwy ptaszek wygląda, niech maluszki widzą, że prawdziwe ptaszki w przyrodzie i owszem- występują:))
Na początek gołąbki w romantycznym gruchaniu zastane, wdzięczą się do siebie udając, że obiektywu aparatu w ogóle nie widzą...
A teraz mój faworyt- dzięcioł:))jest też pani dzięciołowa, niestety nieuchwytna taka, ulotna, płochliwa, nie udało się jej podejść...więc pan dzięcioł co w drzewo puka i korników szuka -musi wystarczyć na dobry początek:)

Prawda, że uroczy??:))
Z serdecznymi pozdrowieniami dla Was wszystkich, bardziej i mniej znajomych, oglądających, komentujących, zbłąkanych przechodniów blogowych, stałych bywalców....miłego tygodnia wszystkim, dziękuję za wizytę:))

środa, 27 października 2010

Pięknotki Anielskie do adopcji w dobre ręce

Dzisiaj przedstawię Wam kolejne anielice, nowe cacuszka które oddam do adopcji tylko w dobre ręce;))
Opisy :
Anioł figura- SMUKŁA-wys. 45cm

Urodziła się w pracowni garncarskiej, tak jak reszta jej sióstr anielskich. Jest typową romantyczką. Indywidualistka, sprawia wrażenie niedostępnej, ale tak naprawdę ma wielkie serce i jest bardzo otwarta na nowe znajomości. Ma 45cm wzrostu, jej atrybutem jest różą którą trzyma w dłoniach, ponadto zwraca na siebie uwagę przepięknymi skrzydłami. Troskliwa opiekunka dzieci i dorosłych, chętnie zamieszka w miłym domu, swoją obecnością wprowadza ciepłą, serdeczną atmosferę. SMUKŁA tylko sprawia wrażenie delikatnej i eterycznej, w rzeczywistości jest bardzo masywnym aniołem.
Cena 70zł, wysyłka 20zł (SMUKŁA jest bardzo ciężka) gwarantuję solidne, bezpieczne opakowanie.




 
Anioł Świecznik/ ANNA

Anna jest typową kobietą, piękna, a zarazem pożyteczna;)) Cudnie prezentuje się zarówno w blasku świecy jak i w świetle naturalnym. Skromna panienka w długich szatkach, skupiona tylko na tym by wprowadzić do nowego domku serdeczną, ciepłą atmosferę.
Ma warte uwagi,  niesamowite skrzydła.
Wysokość= 25cm.
Cena 44zł, wysyłka 16zł, (paczka pocztowa)  gwarantuję solidne, bezpieczne opakowanie.
 

















Anioł Świecznik/ EWA

Ewa przycupnie na każdym wskazanym jej miejscu. Usiądzie skromnie zarówno na kominku, jak i na półeczce, stole czy parapecie. Ewa to młodsza siostra ANNY, również posiada miejsce na świeczkę typu t-light. Prezentuje się znakomicie, ogrzeje nowy dom, ego atmosferę, wprowadza swoją postacią dużo radości do każdego wnętrza, zarówno tego nowoczesnego, jak i urządzonego w stylu rustykalnym.
Wysokość= 17cm
Cena 40zł, wysyłka 16zł, (paczka pocztowa) gwarantuję solidne, bezpieczne opakowanie.

Więcej aniołów....>TUTAJ<

poniedziałek, 25 października 2010

Co mi w duszy gra...

...Bynajmniej nie mydełko Fa....(sialalala;):D:D
Dostałam zaproszenie do zabawy. Nova wskazała palcem, kazała opowiedzieć, a ja się kłócić nie będę ja o ulubionych kawałkach muzycznych mogę nawijać aż się rolka w pasku skończy ;)))i tym sposobem pobiję rekord w ustanowieniu najdłuższego wpisu na blogu!! Żeby więc nie przedłużać, bo na bicie rekordów przyjdzie pewnie jakiś inny czas, to i napiszę o tej muzyce:)
Słucham muzyki różnej, bywa że jakiś film mi się spodoba i koniecznie muszę zgrać soundtrack...
np z filmu Kill Bill (wyk oryg. Nancy Sinatra)



lub...z filmu Niewierna (Unfaithful) , muz. Jan A.P Kaczmarek




lub też np muzyka z mojego telefonu, zapisana w formie dzwonka uwielllbiam ska..KONIEC ŚWIATA/GRANAT W PLECAKU



rytmy młodości...to mi się dobrze kojarzy...8kl szkoły podstawowej, szaleństwo!!:))KULT/PIOSENKA MŁODYCH WIOŚLARZY



Obecnie, dobre na wkurwzdenerwowanie...;))taniec z odkurzaczem i takie tam...



Codzienność...hmmm...mój "mały" synek gra na perkusji...mój duży mąż na gitarze....zresztą pooglądajcie same...



Najbardziej kultowy kawałek z mojego dzieciństwa, scoverowały STRACHY  NA LACHY...

Z dedykacją dla wszystkich którym chciało się tego wszystkiego odsłuchać, poczytać...uśmiechnijcie się i Wy do dźwięków które nas otaczają, czasami tworząc muzykę która w sercu nam gra:



do zabawy zapraszam
- Jasnobłękitną,
- Ulcię
- PaulinkęSzm (zamaskowaną;))
opiszcie i Wy swoją muzykę:)))


piątek, 22 października 2010

sprzedam- Anioły i aniołki, anielice różne...

HOT NEWS;)))
POWSTAŁ NOWY BLOG PRZEKUPKOWY, TYM RAZEM BEZ ŻADNYCH OGRANICZEŃ CENOWYCH


 Dzisiaj kolejny mój post z serii 'sprzedam'.Oferuję anioły, chciałam wystawić je na blogu Pchełki i perełki, niestety nie mogę się skontaktować z nikim z tamtejszej administracji. Nie tracę jednak nadziei, może kiedyś dostąpię tego szczęścia i dostanę się do grona osób tam sprzedających, póki co wystawiam je tutaj, jeśli ktoś zechce adoptować anioła, stworzyć dla niego dom, dać mu kawałeczek siebie, on odwdzięczy się swoją troską i otoczy opieką nową właścicielkę. Anioły są czarujące, zresztą zobaczcie same.
Anioł nr 1. 
Przedstawiam, anioł Loreta, Loreta ma 40cm wzrostu, jest odporna na naciski i uderzenia (kto by chciał zbić anioła???))wykonana z ceramiki  gipsowej utwardzonej , w rzeczywistości wygląda jak szamot ceramiczny, ale nie rozgryzę tych mieszanek, tak czy inaczej, cudna jest.
Za 60zł oddam w dobre ręce!



Anioł nr 2.
Ma na imię Dominika, ma 33cm wzrostu, cudna jest, zatroskana taki, jakby zagubiona...ładna:))
Za 36zł oddam w dobre ręce, tak jak mówię o anioły trzeba dbać, wtedy odwdzięczą się tym samym!!
ps. karmić dużą dawką miłości, nie podlewać;))


Anioł nr 3:
Zwie się Fiona, Fiona urosła do 37cm, większa nie będzie;/ Marzy o swoim miejscu na ziemi, chętnie stanie na kominku, lub półeczce w najbardziej eksponowanym miejscu salonu.

Wykonana z materiału jak wyżej, odporna twardzielka, chociaż na wygląd wydaje się być wydelikaconą panienką. Oddam za 45zł. Ale pójdzie tylko tam gdzie się ja będzie kochać miłością bezwzględną i karmić wielkim uczuciem. Podlewać jej nie należy:))
Anioł 4
Laura. Ma 40cm wzrostu, długie włosy i piękną sukienkę, jest oddaną powiernicą wszystkich damskich sekretów, dyskretna i skromna z natury. Chętnie zamieszka u miłej pani, warunek- lubi słońce, wtedy pięknie mienią się jej skrzydła.  Na spacer nie trzeba wyprowadzać, odżywiać dużą dawką sympatii. 60zł.