Pomyślałam więc sobie onegdaj, że może jakiś karmnik, później nawet rozmawiałam o tym z mężem, że 'trzaaby' zrobić, a że z rzeczami do 'trzaaby' zrobienia jest zwykle tak, że nigdy nie doczekają się realizacji, tak więc wzięłam, kupiłam, zawiesiłam nawet, niech się trzódka pasie.
Wczoraj w karmniku było pusto, siedziały wróbelki i inne latawce na parapecie, wcinały okruszki chlebka i ani im w głowie nie było żeby się zacząć stołować w tej małej wiszącej stołówce. Dzisiaj było inaczej. najpierw przyleciała pSikorka, na zwiad chyba ją reszta stada wysłała, pokręciła się chwilkę, aż zaskoczyła, że to nie pułapka i zaczęła zajadać.
Pogonił ją ptaszek, jakiś...może się ktoś zna- ja nie wiem co za typ jest z niego, ale głody przyszedł, pojedzony poleciał.
Stałam sobie w oknie, kino miałam lepsze niż w Imaxie, zabawę przednią, aż się mój pies czuł zazdrosny...aż tu nagle ...widzę 3 olbrzymie, wielkie bażanty. Bynajmniej nie przyfrunęły, wyszły sobie zadowolone zza winkla domku gospodarczego, niczym się nie przejmując przespacerowały po podwórku, po czym równie dostojnym krokiem poszły (!!) z powrotem na duży ogród. No matkoBosko, takiej atrakcji nie mogłam przegapić, chwyciłam aparat, ruszyłam w ślad za nimi. 1 fotka robiona jeszcze z okna, kolejna już na ogrodzie. Wszystkich trzech razem nie udało mi się obfocić, nie chciały pozować;/
Miałam więc udany dzień pod znakiem Ptaszka...(jakkolwiek to nie brzmi)...;))
Niezłą masz tą trzódkę!To drugie zdjęcie bażanta jest rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Takiego widoku z okna to tylko pozazdrościć, nie będe się rozpisywac jaki ja mam ale nic do pozazdroszczenia. A co się tyczy Twojej zagadki ornitologicznej, to mogę Ci się przyznać że ja zanm tylko gołębie, szpaki i sikorki, a wrony, kawki i sroki to juz nie odrózniam bardzo:( Za to twojego ptaszka znam bo jest to zięba...chyba;)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBażanty w ogrodzie! Coś pięknego :):)
OdpowiedzUsuńCo do ptaszka, który przegonił sikorkę, to wygląda on na grubodzioba. Przychodzą do mnie takie, kilka par, są większe od sikorek, im mają masywne dzioby. Zięby są podobne w upierzeniu, ale sa wielkości wróbla, dlatego myślę, ze to co siedzi na focie to grubodziób :)
pozdrawiam,
wiewiórka
Ależ dałyście mi do myślenia...Porównuję teraz z wujkiem google'm i ziębe i grubodzioba i faktycznie, chyba to grubodziób jest, dziekuję wiewiórko!:))
OdpowiedzUsuńNa naszym karmniku "drobie" wiszą jak winogrona - od paru lat go odwiedzają, więc kolejne pokolenia przybywają. Stolików brakuje mocium panie!
OdpowiedzUsuńAle bażanta to w ogrodzie nie miałam!!!
Ale widoki masz!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć, pięknie...
Bardzo teraz żałuję, że nie bywam zimą na działce, a na pewno jest cudne.
Ptaszek to na pewno grubodziób: do mnie też przylatuje. Jest taki aksamitny!
OdpowiedzUsuńLejdik, gratuluję takich wspaniałych chwil! My co roku do czasu przybycia kota wieszaliśmy słoninkę na oknie i obserwowaliśmy, jak sobie sikorki ostrzyły fajnie dziobki na gałęzi i jakie potem wydziobywały śmieszne dołki w słoninie. Teraz kot by je płoszył, a po co maja się stresować przy jedzeniu?
OdpowiedzUsuńA przy okazji - żywego bażanta z tak małej odległości jeszcze nie widziałam, zazdroszczę...