środa, 18 marca 2009

Nie umiem wić wianków...

Masakra jakaś, wszystkie blogi obwieszonej przecudnej skądinąd urody wiankami...Obleciałam pół świata, wszedzie panuje sezon na wianki. Pomyślałam, że też bym taki chciała- z przepiórczymi wydmuszkami , zielony z bukszpanem...I na chceniu się niestety chyba u mnie skończy. Nie umiem wić wianka:((No nie umiem i już!! Bedąc małOm dziewczynkOm i owszem, spędzałam całe godziny na polu (pole= dwór w innych cześciach kraju) ja więc spędzałam więcej czasu na polu niż w domu, łaziłam po łąkach, pastwiskach, lasach i różnych innych, wianki dziewczynki i owszem wyplatały z tym, że ja zawsze w tym czasie musiałam akurat siedzieć ; na okolicznym drzewie/ płocie/ barierce, skakać w gumę lub atakować Niemców (jako dzielny wojak Kos, Jan zresztą). Nic nie poradzę, nie bawiły mnie dziewczyńskie zabawy. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę jaka byłam 'małokobieca' w tym dzieciństwie moim. Do dzisiaj zresztą ślad po tych zabawach mi pozostał i ilekroć zakładam jakąś kieckę, zawsze znajdzie się 'usłużny' obserwator, który stwierdzi, że na rajstopie 'oczko' mi poszło;))) A to nie oczko tylko piękna szramka tuż przed kolanem, pamiątka po zardzewiałym gwoździu w płocie. Ten gwóźdź utkwił mi do dzisiaj w pamięci, chciałam przejść przez własny, rodzony;))płot (bo wiadomo, że Kos Jan to zwykłą furtką gardził, a już jak miał z 6 lat to gardził nią w sposób najbardziej z najbardziej pogardliwych;)) i tak się naprzechodziłam, że utkwiłam w połowie płotu z nogą w gwoździu, lub też z gwoździem w nodze- i wiecie co- ani mi łza nie pociekła- nie odprawiałam żadnych krzyków, zero histerii, ba, nawet się nie zakrzywiłam, nie dałam ujścia moim emocjom nie dlatego, że byłam aż tak bardzo dzielna, nie dlatego, że Kosy nie płakały, ja po prostu cholernie się bałam...bałam się tego, że mnie matka zabije za rajstopy potargane na płocie:D:D:D
Trauma jakaś, no ale jak widać dzieci lat 70- znały znaczenie słowa PRIORYTET, bo cóż ważniejszego wtedy było od zdobycznych rajtek oraz czekolady. I jedne i drugie były równie trudne do zdobycia:)))
Jeszcze nie umiem zamieścić bezpośrednio na blogu piosenki, ale jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam do Piwnicy pod Baranami- voila:
http://www.youtube.com/watch?v=Qv8UK4X21Uc

2 komentarze:

  1. To Ty odważna byłaś !!!! Kurde a ja żadnej pamiątki z dzieciństwa nie mam.Pamiętam tylko jak dostałam mój pierwszy duży rower(składak)i się do niego dorwałam.Cały boży dzień na nim pomykałam-a muszę dodać,że był dla mnie troszkę za duży i cały czas jak to powiedzieć kiwałam się na boki na tym siodełku aby do pedałów dosięgnąć.Nie będę dalej opisywać co mnie wieczorem bolało-do dzisiaj pamiętam....masakra.:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. To były czasu. Człowiek pod choine banana dostał i cieszył się jak jego prapraprzodek.

    OdpowiedzUsuń