wtorek, 30 listopada 2010

Post pod bardzo osobliwym tytułem

Zima zagościła już chyba u mnie na dobre...Śnieg utrzymuje się już piąty dzień i z temperatury jaka panuje na zewnątrz wnioskuję, że ten stan rzeczy może jeszcze jakiś czas potrwać. Oczywiście zmiany pogodowej nikt ze mną nie konsultował i tak jak drogowców co roku, tak i mnie zima ZASKOCZYŁA i zastała w jesionce bez podpinki i jesiennym płaszczyku filcowym... Mam to szczęście, że nie muszę marznąć na przystankach ani w jakiś innych miejscach, co nie znaczy że nową odzież zimową można sobie odpuścić...Trzeba będzie się wziąć i spiąć i myknąć przez jakieś sklepy. Nie wiem jak Wy, ja nie cierpię łazić po galeriach handlowych, nie trawię przymierzać ubrań, a już do szału doprowadzają mnie krzywe lustra w przymierzalniach i to upiorne światło...Idzie człowiek z zamiarem wydania swoich bądź co bądź ciężko zarobionych pieniędzy wchodzi żwawo za kotarkę, czy inne drzwiczki w przymierzalni i zaczyna mierzyć...powiedzmy spodnie...Rozmiar się zgadza, pancia powiedziała, że z wyższym stanem to takie są jedyne, człowiek się cieszy bo w pępku kolczyka nie posiada więc i eksponować nie ma co...Ściąga dotychczasowy przyodziewek i... zaczyna się...Lampy wydają z siebie trupie światło więc pierwsze co rzuca się w oczy- rozstępy na brzuchu!!! Zawsze się wtedy pocieszyć można, że to wszak pamiątka po dzidziusiu, ale żadna to pociecha gdy w oczach mieni się obrazek smukłej modelki o ciele idealnym która to modelka (szlag ją trafi) spoziera zza ramienia, bo właśnie jakiś przyjemniaczek nie znalazł dla niej lepszego miejsca niż ściana w damskiej przymierzalni!!!Zamykamy oczy kij z modelką i naszymi rozstępami, teraz nadchodzi chwila prawdy- trzaaa się wbić w te nowe spodnie (rozmiar 29 psia jego mać,a sąsiadka w 26 wchodzi!!!) przez kostki przechodzą gładko, do kolan dają się naciągnąć idealnie, na wysokości bioder zaczynają odmawiać współpracy...Krytyczny rzut oka w lustro...w pasie widać stopińcetny wałeczek, to górna część rajstop tak pięknie 'formuje' figurę...Brzuch wciągamy spodnie przeszły jakoś przez biodra, ale jeśli chciałabyś się miła kobieto w nich dopiąć- ZAPOMNIJ. Zamek liczy sobie całe 8 cm długości, akurat tyle aby zakryć koronkę majtek, takie są wysokie w stanie, a pancia w sklepie naprawdę postarała się w doborze i modelu i rozmiaru...No nic, zawsze można założyć swoje stare wysłużone dżinsy, odwrócić się na pięcie pokazać język modelce ze ściany i sobie pójść...na miłą kawkę i ciacho:))) chromolić rozmiar 26.  29 też jest dla ludzi, a jutro to tylko kurtkę trzeba, jedyne co będzie doskonale widać to...wszystkie pryszcze na nosie ech to sklepowe światło...
Zobaczcie na ptaszki, robienie zdjęć tym maluchom to naprawdę wielka frajda:))
pSikorkę bogatkę znam, a ten z niebieskawymi skrzydełkami to sójka???
Wierzę, że ktoś się wyzna:))
Z pozdrowieniami
ladusia bez zimowego płaszczyka!!!




16 komentarzy:

  1. Ano sójka:) To ta co to się ponoć wybiera za morze, ale wybrać się nie może, hehehe:) A ja lubię łazić (bo inaczej tego nie da się nazwać) po galeraich wszelakich i sklepach z ciuchami... może dlatego, że nie często mam okazję na tego rodzaju relaks:) Naprawde lubię:) Chociaż ostatnio zmienił mi się rozmiar o jednej numerek w górę, więc jak tak dalej pójdzie to może wkrótce przestanę lubić:):):)
    Pozdrowienia przesyłam z równie zimnej krainy moorlandowej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. :)))Czyli ta sójka u mnie to prawdziwa jest, też się za morze nie wybrała!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. przypomniała mi się cudowna scena zapinania spodni w "Jedz, módl się i kochaj" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. tak kochana to jest 100% Sójka piekna :)
    też do mnie przylatują do karmnika :)
    z łażeniem i przymierzaniem mam podobnie - nie cierpię !!! preferuje zakupy internetowe :)
    buziole :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Nazwy ptaków nie znam, ale są bardzo urocze...
    A o ubraniach - trudno gadać, mi nic się nie podoba, ja sama sobie też...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ptice piękne. Ja mam jeden sklep, tylko tam kupuje, wszystko kosztuje maksymalnie 10, 15 eur jak kupuje za 2 to nie przymierzam. Czekam na powrót do domu i przy udziale normalnego swiatla, jak sie zacinam w okolicach kolan to odstawiam, nie panikuję wmawiam sobie że to wina kroju a nie grubej d... i oddaje w świat.

    OdpowiedzUsuń
  7. jakbym o sobie czytała ;))) i dlatego już od x czasu chodzę w spódnicach :))) grube rajstopy i zima mi nie straszna (no chyba, że spacer z psem to bojówki jakieś znajdą się w szafie) ale ogólnie zakupy ciuchowe dla mnie przyprawiają mnie o zawrót głowy i też wolę ciacho z herbatką niż kolejną parę czegoś tam ;)))
    na ptakach to ja się zupełnie nie znam :((( więc nie pomogę , ale niebieskoskrzydły jest piękny :)))
    pozdrawiam serdecznie z nad kubka gorącej zielonej herbatki :))
    ania

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to moja mamcia kiedyś powiedziała, jak jej się sprzęgła sroka z sójką. "jaka piękna srójka!"

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro dziewczyny mówią, że sójka, to pewnie sójka. Ja tam tylko dzięcioła i srokę potrafię nazwać. Inne opisowo "taki z żółtym brzuszkiem" albo "taki niebieskawy" i już! A co do przymierzalni... oj nie lubię nie lubię. Im większy rozmiar nosze tym bardziej. Nie wiesz dlaczego? ;))) Te przymierzalnie klaustrofobiczne, nos w lustrze, tyłek za wiecznie niedomknięta zasłonką... brrr! W jednym tylko miejscu mierzę ciuchy bez depresji. W przymierzalniach H&M. Tam przeważnie mam wrażenie, że...chyba schudłam!! I w nosie mam, że podobno to jakaś chytra sztuczka z kształtem luster (takie plotki chodzą). Ale niestety złudzenie optyczne choć miłe nie wygra z bezwzględną matematyką rozmiarówki.Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  10. http://www.chilebicentenario.cl/bicentenario/conoce-el-chile-del-2010/

    Hi! here you can visit Chile in the web
    kisses
    c@

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahahaha ! Myślałam, że mi szczęka wyjdzie z zawiasów jak to czytałam..!!! Jesteś przeagentka z tymi tekstami. I masz racje z tym światłem i z tymi lustrami, o zdjęciu anorektyczki za plecami już nawet nie wspominam. Buziaki !!! P.S. Super fotki pstryknęłaś !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Chociaż po sklepach lubię łazić i czasem podejrzewam się o zakupoholizm - to bardzo męcące hobby - sterana jestem po tym, jakbym tonę węgla przerzuciła :) Opis Twoich zakupowych przygód- rewelacja. Sójki są piękne, tylko bardzo rozwrzeszczane,a już najbardziej, jak czują zagrożenie. W dębowym lesie za domem moich rodziców jest ich mnóstwo - bo one uwielbiają ten rodzaj lasów, ze względu na żołędzie - gubią je w locie, przenoszą, chowają i dzięki temu mimowolnie sadzą nam drzewka :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. NOOO taka surowizne walisz na patelnie = ja robie na oleju GORĄCYM.
    buziole i ja tez sie czasami poparzę hihi

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znoszę kupowania dwóch rzeczy - spodni i butów. Dostaję wtedy białej gorączki, przeklinam na czym świat stoi i obrywa się każdemu, kto przypadkiem nawinie się pod rękę. Głównie biednemu ślubnemu, ale przecież wiedział w co się pakuje ;-) Ptaszkom zazdroszczę nastroszonych piórek - pewnie im cieplej niż nam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. sójka przepiękna, a rozmiarem się nie przejmuj. zawsze można się odchudzić ;-) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. ło matko, skąd ja to znam?! Co napawa mnie wstrętem i obrzydzeniem? - konieczność pójścia do sklepu ze szmatami. Nawet kiedy nie ma konieczności przymierzania. Omijam szerokim łukiem. W sklepach z odzieżą dzieckowo - dorosłą, koncentruję się tylko na maluchach. Reszta może nie istnieć! A kiedy nawet coś wpadnie w oko, to tłumacz sobie, że dokładniej obmacam innym razem i mam spokój. Tym sposobem nadal biegam w adidasie, do kurtki też od kolejnego miesiąca podchodzę. Co innego księgarnie. Tam można godzinami i wszelkie inne wylęgarnie z nitkami, papiórkami
    Ptaszory pięknie uchwycone!
    ps. a dlaczego Ty opcję adresu URL wyrzuciłaś?

    OdpowiedzUsuń