piątek, 13 listopada 2009

Piątek....

Przepiękny wieczór. Spędziłam go razem z Maciejem Zembatym i jego akompaniatorami. Czas upływa, ludzie się starzeją, a muzyka trwa. Z całej gamy 'moich ulubionych' piosenek Cohena w wykonaniu MZ, dzisiaj wybieram właśnie tę.
Nie myślcie, że miałam przyjemność obcowania sam na sam z muzyką i jej twórcami. W ramach piątkowych spotkań ze sztuką, dzisiaj (dla odmiany) spotkałam się z koleżankami i wspaniale spędziłyśmy czas na koncercie. A przecież praktycznie w każdy piątkowy wieczór spotykam się tylko z kolejnymi SZTUKAMI garnków do umycia, zaległego prania, etc...
Nie jestem romantyczką, ale ten kawałek towarzyszy mi już tak długo...Sentymenty i wspomnień czar:)))
A jutro, lub kiedyś pokażę jeszcze coś, za co szczególnie lubię Zembatego...
Dzisiaj będę słuchać, słuchać, słuchać...a później jednak wybiorę się chyba na spotkanie z tymi domowymi zaległościami SZTUK:)
Z pozdrowieniami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz