Będąc ambitną przyszłą wyjadaczką krawiectwa...zadałam razu pewnego pytanie mojej craftowo/szyciowej guru Nadii...
(Ja)- Nadziu, a jak się szyje kółeczka na maszynie..??
(Nadzia)- ojej, jakie kółeczka, nie wiem, musisz mi to dokładnie wytłumaczyć!
(Ja)- No wiesz, takie okrągłe!
(Nadzia)- kółeczka szyje się powoli...
Grunt to mieć zaprzyjaźnioną krawcową!!:))) Jak już opanuję powolne szycie kółeczek to coś się może z tego urodzi, póki co zachwycam się puszkami, prawda, że są fajne?:))
Serdecznie pozdrawiam, mam nadzieję, że Wy również cieszycie się tą piękną złotą, polską jesienią!
puszki są bardzo... nie jesienne?! ale słodkie.
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze lato, cholibka...
Puszki fajne. Pytaj swojej krawcowej, pytaj...Bo mnie czeka szycie koszuli średniowiecznej.*notuje sobie* "kółeczka szyje się powoli"
OdpowiedzUsuńW koszuli nie ma kółeczek;/ Spytaj o wszywanie klinów pod pachami :D
hihi...no tak..powoli...ale prawdę mówiąc to prawda:)))))))
OdpowiedzUsuńpóki nie przeczytałam komentarza Ulci to się zastanawiałam co za puszki - z mleczu czy może kocie kłaczki o jaki puch CI chodzi (niby blondynką nie jestem)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie do zabawy :)
http://zwyczajna-ambiguity.blogspot.com/2011/09/czue-sowka-zapraszam-do-zabawy.html
Prawdy krawieckie (życiowe) są takie... prawdziwe ;) a ja na szyciu się nie znam i nie wiem nawet o jakie kółeczka chodzi :D wiem za to, że puszki są fajne, że kocham jeżyny, ale się na nie spóźniłam, bo brat wszystkie zeżarł (niewychowany!), zostały mi za to orzechy. Wrzesień tego roku jest naprawdę piękny... Pozdrawiam Cię tak właśnie słonecznie-wrześniowo :)
OdpowiedzUsuńNo tak,ja też mam przyjaciółkę krawcową i tak jak ja jej tłumaczę techniczne plastyczne kwestie,tak i ona mnie umiejętność prostego szycia:)))Rozumiemy się bez słów,trzeba jak chłopu na granicy.Jest zabawnie.Ciekawe co z kółek powstanie.A te puszki miodzio.
OdpowiedzUsuńSie dogadałyście...hehe...
OdpowiedzUsuńno, puszki słodziutkie, ta wróżka(?)na styku zdjęć też ( widzisz, jak dokładnie oglądam Twoje zdjęcia?-z obawy, że znowu każesz czegoś na nich szukać, he, he...:))
OdpowiedzUsuńa w sprawie krawiectwa, to całkowita ignoranta jestem, porady nie dam;))
buziaki
P.S to kudłate na leśnej ścieżce urody cudnej jest, Twoje?
fakt, kółeczka szyje się powoli ;))
OdpowiedzUsuńuśmiałam się z Waszej rozmowy ;)) choć jestem z wykształcenia prawie krawcową-w zasadzie to specjalistką od konfekcjonowania dzianin to szycie często dla mnie także jest duużą tajemnicą... aż wstyd się przyznać, ale w swojej pierwszej spódnicy, wycięłam zaszewki, bo przecież na wykroju było wycięte ;))
a puszki bardzo, bardzo smakowite ;))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Uleńko- u nas też piękne słoneczko:)
OdpowiedzUsuńAgaB- kliny pod pachami wszywa się ostrożnie;):D Ale ok, zapytam na pewno!
Qr'ko- święte słowa, ale moje próby szycia kółeczek póki co zakończyły się skurczem prawej stopy...;):D
Ambi- na pewno wezmę udział!!Tylko siądę spokojniej na tyłku!
Zosiu- kółeczka, takie wiesz, szmaciane i okrągłe:))
Gosiu- no właśnie, tak to jest z tymi poradami:))
Aguniu- no właśnie czasami bywa śmiesznie:)
Alicjo- to mój osobisty futrzak!Muszę kiedyś poświęcić mu cały osobny, długi, zdjęciowy post.
Aniu- o wycięciach zaszewek w spódnicach już się naczytałam i wiem, że tego się nie robi, ale...kto wie, jakbym czasami kiedyś się wzięła za jakąś kiecuszkę, powycinałąbym pewnie i miejsce na zamek z rozpędu:D
Dziękuję Wam i pozdrawiam!:))
Hihi, świetny tekst, ale prawdziwy! A jak to kółeczko jeszcze okrągłe jest, to sukces murowany! Intryguje mnie ich zastosowanie ;)
OdpowiedzUsuńPuszeczki niezwykle pastelowo-smakowite :)
Ja nie wiem o jakie kóleczka Ty się wypytywałaś, i nie wiem czy powoli czy nie powoli... po mojemu to kółeczka się szyje na okrągło ;/
OdpowiedzUsuńBuziole ślę okrągłe:)
Ha:) Dialog Wasz pyszny:) U mnie z wiedzą krawiecką podobnie:))) Wczoraj odbyłam rozmowę z Małżonkiem moim na temat obszycia? pewnego stolika, żeby powstał podnóżek.. Sprawa zakończyła się impasem na razie, ponieważ usłyszałam, że trzeba będzie zeszyć boki tego obszycia. A mnie się plącze nitka przy przyszywaniu guzików:)) Puszki cudne, smakowite bardzo.. Ale najbardziej to te przyrodnicze kawałki urzekły mnie..
OdpowiedzUsuńCo do domu i remontów:)) - trafiłaś w sedno:)) - Dom i remonty to NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ.. U nas lista zadań jest duuuuuuga bardzo:)) Uśmiechy nadmorskie, okrągłe bardzo:)
no i ja się pytam gdzie mój komentarz?????Pisałam, swiadoma byłam , bez wspomagaczy a on poszedł .....Asiu, podziwiam Cię, bo u mnie próba szycia kółka skończyłaby się kwadraturą koła, ew prszyszyciem palca do kciuka czy jescze zgoła innym kataklizmem :):)
OdpowiedzUsuńOczywiście rozkoszuję się jesienią w pełnym wymiarze, tzn.czuję wiatr na twarzy podczas jazdy motorem po Polsce i chłonę wszystkie jej zapachy i aromaty.
OdpowiedzUsuńNie załapałam się na te piękne puszki, ale radośnie przebieram nóżkami czekając na listonosza i moją nową tacą:))
Pozdrawiam weekendowo!
O ,jak zwykle wpadem na blog niespodzianie.
OdpowiedzUsuńMilusio u Ciebie.
Łączą nas dwie rzeczy: piękne puszeczki( kupiłam u Lejdik)i pozycia w blokach startowych jeśli chodzi o szycie;-)
Pozdrawaim.
Troszkę sobie posiedzę u Ciebie jeśli pozwolisz.