Tytułem wstępu chciałoby się rzec , że im bardziej padał deszcz tym bardziej muchy w nosie fruwały...
Ponieważ jedynym skutecznym lekarstwem na szaleństwo much nosowych jest działanie (jakimkolwiek, byle się coś działo) tak więc postanowiłam sobie ostatnio, że po małym liftingu ścian na klatce schodowej trzeba wykonać jakieś prace dodatkowe, aby poczynione starania odświeżenia wnętrza były bardziej namacalne i prócz dziury portfelowej dało się odczuć jednak coś miłego.
Spędziłam kiedyś cały wieczór szukając fajnej szafki na buty, zdawało mi się nawet, że takową znalazłam, ale po głębszych przemyśleniach doszłam do wniosku, że na grzyba mi nowa szafka. Ponieważ w Biedermeierach nie gustuję, a na meble z drzewa sandałowego zwyczajnie mnie nie stać, to...po jaką cholerę mam kupować kolejny paździerz za duże pieniądze tylko dlatego, że jest pokryty okleiną meblową w innym niż dysponuje kolorze.
Wiecie, że ostatnio zapałałam miłością wielką do wszystkiego co w kolorze srebrnym, a że po ostatnim malowaniu został mi jeszcze cały zapas Hameraida, trzeba było zrobić z niego pożytek. W ruch poszła szlifierka, pędzelki i wałki do lakieru, nie trwało 2 popołudnia i ze zwykłej szafki na buty (w kolorze olcha miodowa -fujj) powstała szafka na buty w kolorze srebrnym (cacy);)))Malo mi było tej odmiany, bo skoro szafka była już srebrna to stare uchwyty jakoś mi w ogóle nie leżały...Wymyśliłam więc, że pragnę uchwytów kryształkowych, odwiedziłam nawet kilka sklepów internetowych...jednak uchwyt z kryształków swarowskiego w cenie 128zł/1szt w ogóle nie wchodził w rachubę, muchy w nosie szalały nadal jak wściekłe, trzeba było więc pomyśleć...Się pomyślało, się zrobiło...Wiertarka, klej, kryształki akrylowe - i wyszło i wszystko trzyma jak jasna cholera, nawet mój osobisty mąż tych uchwytów nie zmógł, a wykonywał ostateczne próby wytrzymałości moich mocowań;))) hehe, niedoczekanie jego, żeby się coś urwało!:)) Tam gdzie teraz widać świeczniki, normalnie wiszą dwie reprodukcje van Gogha, no ale skoro ma być glamour, to trzeba się było ze Słonecznikami na chwilę pożegnać, gdzieś się je upchnie w innej części domu. Dzisiaj jest jak widać, muchy w moim nosie chwilowo poszły spać, a ja jeszcze muszę pomyśleć co by tu jeszcze wykombinować....
Ale póki co chyba muszę umyć schody, bo jak robiłam zdjęcia to zauważyłam, że coś nie bardzo u mnie z porządkiem na tej "glamour" klatce, coś nie bardzo...;):D
Życzę wszystkim dobrego dnia i dziękuję za wizytę!:)
No proszę jaka zdolna kobietka! I jak oryginalnie Ci to wyszło. A z podsumowania się uśmiałam ;)
OdpowiedzUsuńAcha - co do poprzedniego posta, to jakoś tego "savona" nie zauważyłam i myślałam, że to z ptaszkami to zapowiedź maselniczki, hihi :D
Wygląda na to ze i ja jestem sroka bo bardzo mi się te świecidełka podobają .
OdpowiedzUsuńno super to wymysilaś :) Ja od kąd zobaczyłam to: http://evelslook.blogspot.com/2011/04/sosnowa-komoda-i-inne-takie-tam.html
OdpowiedzUsuńplanuję meble z kryształkami, na razie jestem na etapie konceptualizacji. Moja siostra pojechała teraz do norwegii i powiedziala że kupi mi takie gałki bo tam one kosztują jedyne 15 zł...
Zaradna z Ciebie kobieta i bardzo pomyslowa.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie! ;o)
OdpowiedzUsuńI muchy wreszcie stały sie pozyteczne :))))Wyszło piknie,nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńLejdiczku! Jaka z Ciebie zdolna kobietka - sroczka:))) super, kupuję ten pomysł na kryształkowe uchwyty do szafek, buziole:))
OdpowiedzUsuńwow ale cudo walnęłaś.
OdpowiedzUsuńPięknie to wyszło teraz tylko brakuje tam jakiegoś obrazu dupnego achromatycznego albo również dupnego zdjęcia czarno-białego - tylko nie z IKEI!!!!
OdpowiedzUsuńsuper ekstra, glamour pierwsza klasa ! :)
OdpowiedzUsuńO jaka super przemiana--*gratulacje. Ależ mnie skręca aby sobie coś pomalować.
OdpowiedzUsuńBuziolki
Brawo zdolniacho !!! a z tymi muchami w nosie i deszczem - masz racje :))
OdpowiedzUsuńbuziole :**
Wyszło super!!! Nawet z muchami w nosie można tworzyć cuda. Domyślam sie ze to klatka schodowa w domu rodzinnym, a nie w bloku..., bo co ???
OdpowiedzUsuńwiemy wszyscy...
Pozdrawiam:)))
Wyszło super! Nie no przemiana bardzo elegancka, ale tak się zastanawiam... przecież Ty lubisz KOLOR! Gdzie się podział hehe :) może zobaczę niedługo u Ciebie koroneczki hihi :*
OdpowiedzUsuńzachwycona jestem i szafką i krysztalkami :) ps od dzis bęę molestować listonosza ;)
OdpowiedzUsuńPiknie! U mnie "kriśtałki" podpiete do firanki wiszą i czuję się niczym eee...maria Antonina albo Caryca Katarzyna (tylko chaliera jakos mój przyboczny w rolę Rasputina nie wchodzi w sypialni)
OdpowiedzUsuńWow, też chciałabym mieć takie muchi:D (Swoją drogą - znasz http://blitz.wrzuta.pl/audio/9vylNYslQ3Z/stanislaw_soyka_i_czeslaw_mozil_-_na_czesc_ksiedza_baki ?) Tak mi się skojarzyło:D
OdpowiedzUsuńSzafeczka wyszła świetnie, a i zastanawiałam się nad tymi uchwytami, bo nie widziałam ich w Twym sklepiku, a tu proszę - bardzo udany hand made:D Pozdrawiam!:*
no i cudo Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńWpadaj do mnie po wyróżnienie :-D
OdpowiedzUsuńDo mnie też :)
OdpowiedzUsuńTa klatka schodowa to "szał ciał i uprzęży" Lejdiczku:)) Reprodukcje Van Gogha może mieć każdy, ale taki glamour jak Ty, to nie:))
OdpowiedzUsuńA ci od Hameraida powinni przyznać nagrodę za znalezienie nowego zastosowania do ich farb;))
buziaki
No, no to juz prawdziwy kunsztyk, taka polka na buty. Super sobie poradzilas :)Ciekawie piszesz wiec biegne czytac dalej i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjakie to delikatne ;-)
OdpowiedzUsuńburak świetnie wpływa na moją kreatywność, im bardziej mnie wk..... tym więcej tworków schodzi z mojego warsztatu :)
OdpowiedzUsuńCudeńko stworzyłaś, jedyne w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuń