poniedziałek, 8 listopada 2010

Co słychać za oknem....

Zapuściłam się w blogowaniu okrutnie z przykrością muszę stwierdzić, towarzysko poległam nie tylko w blogowej sferze, ale i w realu (głupie słowo) coraz trudniej znaleźć mi czas na normalne, babskie spotkanie...Nie twierdzę, że mi się ten stan rzeczy podoba- wręcz przeciwnie!!! Tęsknie zarówno za moimi znajomymi znajomymi;):D Jak i za Wami (droga, polska internetowa inteligencjo;)). Twórczo również poległam, wszystko porozpoczynane, końca żadnego nie widać, dekupaże proszą o lakier, a ja stoję z robotą z tej prostej przyczyny, że ostatnio z czasem u mnie dosyć kiepsko...ot samo życie, pewnie każdy tak ma, że czasami dostać można czkawki z pośpiechu, noc miesza się z dniem, dni mijają jak dzikie, tygodnie całe umykają gdzieś przez palce, a człowiek aby szybciej, aby zdążyć goni gdzieś ciągle i biega:)
Postanawiam zapanować nad chaosem, oddać się odrobinie rozpusty, pooglądać Wasze blogi, ot dzisiaj funduję sobie dzień lenia!!! 8 listopada to chyba dobra data na tak wiekopomne wydarzenie:)))
Rano udało mi się pić kawkę i czynić zaokienne obserwacje, jak wiecie zeszłej zimy zamontowałam karmnik, oswoiło się wtedy kilka ptaszków, dzisiaj póki co zimy jeszcze (całe szczęście) nie widać, ale pojawili się już skrzydlaci przyjaciele. W sumie ...są chyba na moim podwórku cały rok, przynajmniej ci których pokazuję teraz, no ale...liście z drzew opadły- obecnie są więc bardziej widoczni. Kto ma dzieci małe proszę pokazać jak prawdziwy ptaszek wygląda, niech maluszki widzą, że prawdziwe ptaszki w przyrodzie i owszem- występują:))
Na początek gołąbki w romantycznym gruchaniu zastane, wdzięczą się do siebie udając, że obiektywu aparatu w ogóle nie widzą...
A teraz mój faworyt- dzięcioł:))jest też pani dzięciołowa, niestety nieuchwytna taka, ulotna, płochliwa, nie udało się jej podejść...więc pan dzięcioł co w drzewo puka i korników szuka -musi wystarczyć na dobry początek:)

Prawda, że uroczy??:))
Z serdecznymi pozdrowieniami dla Was wszystkich, bardziej i mniej znajomych, oglądających, komentujących, zbłąkanych przechodniów blogowych, stałych bywalców....miłego tygodnia wszystkim, dziękuję za wizytę:))

13 komentarzy:

  1. u mnie takim dniem będzie 12.11 :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za zdjęcia ptaków i proszę o więcej, jeśli się uda :). Donoszę, że gołębie to sierpówki, zwane też synogarlicami. Natomiast dzięcioł, to dzięcioł duży :). Też bym chciała aby u mnie się zagnieździł!! Jomo

    OdpowiedzUsuń
  3. droga polska internetowa inteligencjo;))....Lejdiczku-suuuper określenie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale z Ciebie paparazzo! Tak gruchającą parkę przyfilować!;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. przeuroczy ten dzięciołek:)do mnie takie ptaszki nie przylatują...

    OdpowiedzUsuń
  6. Też powiesiłam domek dla ptaszków. Śliczny, błękitny i wiesz co? To teraz ulubione miejsce odwiedzin dla okolicznych kotów. Nie wiem, czy jakiś ptak odważy się tam gniazdo założyć. tak więc u mnie zamiast dzięcioła i innych czarne koty wsadzające nocha do dziurki.
    Miłego leniuchowania, przyłączam się wirtualnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. I znowu chwila na refleksję :) Lubię poczytać posty osób, które doceniają codzienność, to buduje :) Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  8. O, muszę mieć domek dla ptaszków. O o O
    Tylko, że ja musze mieć jeszcze kota domowego-zwierzęcia znaczy, nie kolejnego Pana Kota. Wiec ja ja te ptaszki tak udomowie, to czy ja ich na egzekucję nie wysyłam?
    ps-PK ze śmiechu moja droga, ze śmiechu

    OdpowiedzUsuń
  9. urocze ptaszki :) to prawda nie ma czasu na nic w tym życiu... miłego leniuchowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ jesteście kochane !!!Nie liczyłam na taki odzew po tak normalnym, codziennym poście:)))
    Jomo- zaglądaj częściej, zimową porą mam fisia na ptaszki za oknem;):D
    Pozdrowienia dla wszystkich razem i każdego z osobna:**

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana moja - ptaszki są urocze - ale to nie zmienia faktu że dawno Cie nie widać - Ale za 45 minut to nadrobię - złapie Cię na sztuce. Kapujesz jakiej? Dodrze że nas jeszcze "Klimakterium" nie dopadł :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. O!! Wiesz, ja też tak mam. Tylko ja jestem bardziej w fazie zaczynania rozpoczynania wszystkiego i jakoś nie mogę się za nic zabrać. Wychodzi na to, że u mnie dzień lenia jest codziennie:)
    Dzięcioł super, szkoda, że dzięciołowa taka nietykalska:)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  13. Podobną parkę gołębi podglądam wiosną i latem z okna w pracy. Teraz jakoś ich nie widzę. Dzięcioł jest prześliczny - w świecie ptaków te chłopy zawsze jak malowane. Dziękuję za odwiedzinki. Pozdrowienia dla "lenia" :)

    OdpowiedzUsuń